piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 22

Czułam się coraz gorzej,bywały momenty,że nie miałam siły wstać z łóżka.Jedno było pewne w Poslce nie było dla mnie ratunku,jedynym wyjściem było leczenie w USA.Nie miałam już nic do stracenia dlatego zgodziłam się wyjechać.

       *Kilka dni później na lotnisku*

-Fabian...-podniosłam wzork i spojrzałam w oczy mojego narzeczonego -A co jeżeli ja nie wrócę?-rozpłakałam się
-Ciiiii,nie pozwalam Ci tak mówić-rzekł Drzyzga i mocno mnie do siebie przytulił


-Zawsze byłeś,jesteś i będziesz miłością mojego życia,nigdy o tym nie zapominaj-pogłaskałam go po policzku
-Mówisz tak jakbyśmy się już nigdy więcej mieli nie zobaczyć,a my jeszcze będziemy razem,słyszysz!!!-zauważyłam,że w oczach Fabiana pojawiły się łzy
-Proszę Cię tylko nie płacz,błagam bo wtedy to już będę mogła umierać
-Przestań i lepiej już nic nie mów-mój chłopak namiętnie mnie pocałował,nie trwało to jednak długo,bo musiałam wsiadać do samolotu
-Do zobaczania-rzekłam bez przekonania z myślą,że ostatni raz widzę swojego narzeczonego.

               *Perspektywa Fabiana*

-I pojechała,mówiłem jej,że wróci,że będzie żyła,a sam mam przeczucie,że nie będzie tak kolorowo.Następnego dnia musiałem jechać na trening
-I jak się trzymasz stary?-podszedł do mnie Krzysiek
-Daj spokój,jest gorzej niż myślałem,nie radzę sobie-usiadłem na ławce
-Jak ona odejdzie,to moje życie straci sens-żaliłem się Krzyśkowi
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz-poklepał mnie po ramieniu
-Chodź idziemy na trening,bo Andrzej się wkurzy-i poszedłem na salę.
Skończyłem trening po 2 godzinach i ruszyłem w stronę szatni.Pierwsze co zrobiłem,to wyjąłem telefon.Miałem 5 nieodebranych połączeń od Marceliny
-F**k-powiedziałem cicho
-Wszystko w porządku?-zapytał Alek,który przebierał się koło mnie
-Nie wiem-odpowiedziałem i wykręciłem numer do mojej narzeczonej,całe szczęście odebrała
-Dejechałaś?-zapytałem
-No raczej doleciłam-zaśmiała się
-Wiedzę,że Ci humor wrócił,a jak się czujesz?-zapytałem
-A wiesz,że lepiej-odpowiedziała Marcela
-To dobrze,trzymaj się jakoś pogadamy jak wrócę do domu-rozłączyłem się,po czym koło mnie pojawił się Niko.
-Co z Marcelią?-spytał
-Wszystko w porządku,nie musisz się martwić-pokepałem go po ramieniu
Już miałem wychodzić z hali,kiedy przy wyjściu zaczepiła mnie Julia-siostra Moniki.
-Cześć,słyszałam co się stało,trzymasz się jakoś?-zapytała ciepłym głosem
-No jak widzisz-nigdy jej nie lubiłem,zawsze miałem wrażenie,że chciała mnie poderwać,fakt była ładna,ale zupełnie nie w moim typie
-No widzisz,bo ja sobie pomyślałam,że jesteś teraz taki samotny,może dotrzymam Ci towarzystwa-no tak i się zaczęło,chce wykorzystać sytuacjie
-Nie dzięki-odmówiłem i poszedłem do samochodu.
Udałem się do pustego mieszkania,gdzie wszystko przypominało o tym,że Marcelia wyjechała.

                    *Miesiąc później*

Każdy dzień wyglądał tak samo,dom hala,dom hala w tak wkoło.Codziennie rozmawiałem z Marcelią i muszę przyznać,że z dnia na dzień wygląda coraz lepiej.Strasznie się z tego cieszyłem,bo najbajdziej na świecie czekałem teraz na jej powrót.
Był wtorek wczesny wieczór.
Około godziny 19:50 usłyszałem dzwonek do drzwi,poszedłem otworzyć
-Julka?Co ty tu robisz?-zapytałem zdziwiony
-Przyszłam,bo pomyślałam,że siedzisz sam i pewnie się nudzisz-wyciągnąła zza siebie butelkę szampana
-To co wpuścisz mnie?-pokazałem niechętnie ręką,żeby weszła do środka.Julia szybko poczuła się jak u siebie w domu.I tak siedzieliśmy przy telewizji i piliśmy szampana.Siostra mojej zmarłej byłej żony zblirzyła się do mnie i zaczęłam bawić się moimi włosami.Po chwili nasze usta się spotkały.Nie wiedziałem co robie,alkohol zrobił swoje a mi brakowało bliskości.Po chwili wylądowaliśmy w łóżku.


Następnego dnia obudziłem się z ramionach Julki.Dopiero wtedy dotarło do mnie co zrobiłem,że zdradziłem moją narzeczoną.
-Japierdole co ja najlepszego zrobiłem-zerwałem się z łóżka,budząc Julke,która z uśmiechem na ustach przeciągała się na moim łóżku.
-Było cudownie-wysłała mi buziaczka
-Dobrze wiesz,że dla mnie to nic nie zanaczyło,bo kocham Marceline i jeszcze byłem pijany-zacząłem się tłumaczyć
-Kochasz Marcele,a jenak przespałeś się ze mną-zbliżyła się do mnie
-I to był największy błąd mojego życia-odepchnąłem ją od siebie i poszedłem do kuchni.Po 30min Julki nadal ze mną nie było,więc postanowiłem sprawdzić co się z nią dzieję,niepewnie zajrzałem do sypialni,jednak jej już tam nie było a na łóżku leżała jedynie kartka
"Chcesz wojny,będziesz ją miał" i od tej pory wiedziałem,że to co najgorsze jeszcze przede mną.

----------
Bardzo krótki rozdział.Przepraszam was,że wogóle nie pisze rozdziałów,ale jakoś nie mam czasu i weny.Napisałam taki krótki,żeby sprawdzić czy ktoś jeszcze pamięta tego bloga.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy
P.S Zostawcie po sobie ślad w.postaci komentarza XD




wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 21

Nikola zostałała u mnie na noc,przez którą i tak nie spałam,zasanawiałam się co teraz będzie,jak będzie wyglądało moje życie,jak mam o tym powiedzieć Fabianowi,z którym miałam się żenić,rodzicą,wszystkim moim bliskim.Wstałam z łóżka,ujżałam moją przyjaciołkę siedzącą w kuchi,a przed nią laptop.
-O! Marcela wstałaś już,słuchaj ludzie w internecie piszą,że wygrali z rakiem,dlaczego ty masz nie wygrać?-odparła pobudzona Nikola
-Wiesz co ludzie piszą w internecie?-byłam zupełnie bez wiary
-Nie możesz się poddać,masz dla kogo żyć,Fabian,ja,Jowita,twoja rodzina,nie jesteś sama,pomorzemy Ci-podniosła mnie na duchu moja koleżanka
Po 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi,Nikola szybko pobiegła otworzyć
-Marelina-krzyknęła Jowita wbiegając do mnie do domu i przytuliła się do mnie
-Dobra,bo mnie udusisz-trochę poprawił mi się humor
-Jak ty się trzymasz bidulko?-zapytałam moja przyjaciółka
-A jak wyglądam?-droczyłam się z nią
-Humor jest,to znaczy,że nie jest najgorzej,będzie dobrze zobaczysz-Jowita potarła mnie po ramieniu."Będzie dobrze" cały czas to słysze,a co jeśli nie?,a co jeśli umre?
I tak mijały kolejne dni,aż do powrotu Fabiana ze zgrupowania,musiałam mu powiedzieć o mojej chorobie.
Zbliżała się godzina 17:00,zaraz powinien pojawić się Drzyzga,szybko się ogarnęłam,aby nie przestraszyć moim widokiem swojego narzeczonego.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Marcelina dasz rade!!!-powiedziałam po cichu i pociągnęłam za klamkę.
W progu stał siatkarz z różą w ręku.
-Piękny kwiat,dla mojej pięknej dziewczyny-zebrało mi się na płakanie,jak usłyszałam te słowa,on mnie tak kocha,a ja zaraz muszę mu powiedzieć,że mogę umrzeć.Rozgrywający ogarnął się w godzinę i pzekroczył próg od salonu.
-Fabian?!!,usiądziesz?,musimy porozmawiać-zaczęłam tą bardzo trudną rozmowe
-Jasne,a coś się stało?-usiadł koło mnie Drzyzga
Odwróciłam się w jego strone i spojrzałam moim zapłakanymi oczami  w jego piękne piwne oczy.W ręku trzymałam wyniki swoich badań.Po minie mojego narzeczonego,można było dostrzeć,że jest zaskoczony
-Kochanie,co się stało?-niecierpliwił się Fabian,ja nic nie mówiłam,tylko wręczyłam mu do ręki koperte,on błyskawicznie wyjął z niej zawartość i zaczął wnikliwie czytać.W pewnym momencie spojrzał na mnie przarażony
-Jak to możliwe?-zapytał
-Jezu Fabian,ja nie wiem,ale ja nie chce umrzeć,słyszysz ja chce żyć-krzyknęłam na całym dom,a siatkarz mocno mnie do siebie przytulił,to tego brakowało mi przez ten cały czas.


Gdy emocje troche opadły,Drzyzga zaproponował,abyśmy razem poszli do lekarza i zapytali co? i jak?.Oczywiście zgodziłam się,postanowiłam walczyć o swoje życie,choć by to było niemożliwe.
W następny dzień miałam umówioną wizyte na godzine 9:00
Zadzwonił budzik.
-O kurde 8:15!!!Fabian wstawaj,zaspaliśmy-szarpnęłam swoim chłopkiem,a ten od razu się obudził.
Ubrałam się,zjadłam coś na szybko i wybiegłam z domu,aby zdąrzyć na umówioną godzinę.
O 9:05 byliśmy na miejscu
-Wejść tam w tobą?-zpaytał rozgrywający
-No-odprałam zdyszana,po czym złapałam mojego chłopaka za rękę i weszłam do gabinetu lekarza

*W gabinecie*
Wręczyłam doktorowi swoje wyniki,ten po około 15 miunatch odezwał się
-Muszę przyznać,że Pani wyniki,nie są najlepsze-w tym momencie mocno uścisnęłam Fabiana za rękę
-...Ale widziałem gorsze i ludzie co prawda po długim leczeniu,ale wychodzili z tego-dodał po chwili starszy mężczyzna
-Po długim?,to znaczy ile?-wtrącił Drzyzga
-3 lata,ale za granicą,może to potrwać niecały rok i szansa,że Pani się wyleczy jest większa,co prawda wiąże sie to z bardzo dużymi kosztami,ale jak to się mówi "zdrowia nie da się kupić"-tłumaczył doktor
Umówiłam się na drugą wizyte,gdzie wszystko mieliśmy szczegółowo ustalić.

*Po wyjściu*
Zatrzymaliśmy się z Fabianem w połowie drogi do samochodu.
-Kochanie nie może mi to wyjść z głowy,myśl,że ja wyjadę i już nie wróce-rzekłam
-Marcelia ja nigdy nie pozwole na to abyś odeszła-odparł mój chłopak
-Ale zawsze,trzeba się liczyć z tym,że coś pójdzie nie tak,zawsze coś może się skomplikować-znowu się rozkleiłam,byłam strasznie słaba psychicznie,nie miałam wiary w to,że wszystko pójdzie gładko i przyjemnie
-Nie pozwalam Ci tak mówić słyszysz?,pojedziesz,wrócisz zdrowa i razem będziemy żyli długo i szczęśliwie,zrozumiano?!-przytulił mnie do siebie Fabio.
Wróciliśmy do domu,Drzyzga zaproponował abyśmy obejrzeli sobie film,zgodziłam się,jednak po 15 min usnęłam na kolanach swojego chłopaka.

*Z perspektywy Fabiana*
Kiedy usłyszałem od Marceli,że ma nowotwór,nie wiedziałem co mam zrobić,jak się zachować.Widziałem,że jest jej bardzo ciężko,dlatego postanowiłem być dla niej jak największym wsparciem.
Rano zrobiłem mojej narzeczonej śniadanie,kiedy wszedłem do sypialni,ujrzałem ją całą zapłakaną.Położyłem się obok niej i przytuliłem do siebie.
-Nie płacz kochanie,wszystko się jakoś ułoży-szepnąłem jej do ucha
Kurde...sam nie wierzyłem w to co mówie,przecież ona ma raka,jej leczenie może potrwać nawet kilka lat i przez ten czas ona będzie daleko ode mnie.Zacząłem się zastanawiać się nad tym,czy wysyłać Marceline do USA na leczenie,może lepiej,aby została tutaj w Polsce.
-Marcela,jesteś pewna,że chcesz wyjechać?-zapytałem swoją narzeczoną
-No jasne,że chce,tam to wszystko będzie brzebiegało szybciej a co masz jakieś wątpliwości?-odparła Marcelina
-Nie,tylko będzie mi Ciebie bardzo brakować-przytuliłem ją do siebie.Kilka minut później zaczeliśmy szykować się na spotkanie z doktorem.
Około godziny 15:00 byliśmy już u lekarza
-Myślę,że najlepiej będzie jak zostanie pani już dzisiaj w szpitalu i zrobimy szczegółowe badania-oznajmił starzec
-Dobrze zostane-zgodziła się Marcela.
Doktor zaprowadził nas na sale,gdzie miała przebywać moja dziewczyna.
-No i się zaczęło...-powiedziała pod nosem Marcelina
-Wszystko będzie dobrze,zobaczysz-usiadłem obok niej
-Fabian,przywieziesz mi kilka rzeczy z domu?-rzekła dziewczyna
-No jasne,tylko powiedz co?-Marcela zrobiła listę życzeń,a ja pojchałem do domu.Grzebiąc po jej szafkach znalazłem list,w pierwszej linijce zobaczyłem swoje imię,dlatego nie czekałem długo i zacząłem czytać.
,,Fabian,pamiętaj,że zawsze Cię kochałam i będę kochać,jak odejde,nigdy o mnie nie zapomnij.Wiem mieliśmy tyle planów,ale moja choroba wszystko zepsóła.Mam nadzieję,że ułożysz sobie życie po mojej śmierci i będzięsz szczęśliwy"-żałowałem,że to przeczytałem.Czy Marcela tak źle się czuje,że sama wystawiła sobie zgon.Zgniotłem kartke i wyrzuciłem do kosza.Spakowałem potrzebne rzeczy i zawiozłem je do szpitala.
---------
21.Między postami będą duże odległości czasowe,ponieważ nie zawsze mam czas pisać.Mam nadzieje,że rozdział się podobał,czekam na komy.Mam już prawie 10000 wyświetleń na blogu,licze że po tym poście będzie ponad 10k 😂
Pozdrawiam i przepraszam za wszystkie błędy,których pewnie pełno.




sobota, 24 października 2015

Rozdział 20

Po oświadczynach,uśmiech nie schodził z mojej twarzy i z Fabianem układało nam się dużo lepiej.Los lubił płatać mi figle,dlatego zastanawiałam się czy już zawsze będę taka szczęśliwa,czy to nie jest zbyt piękne.A może jednak,może nareszcie będę w pełni szczęśliwa.

               Poniedziałek 23.10.2015r

Wstałam niewyspana z łóżka,rozejżałam się po pokoju,nikogo w nim nie było.Strasznie bola mnie głowa,ledwo co stałam na nogach.Co się ze mną dzieje?-zadałam sobie to pytanie.Czułam się fatalnie.Weszłam do kuchnii,mój narzeczony stał przy kuchence i próbował coś ugotować.
-Jeju kochanie,co ty tak marnie wyglądasz?-zapytał na wejściu
-No wiesz dzięki,nie ma to jak powiedzieć swojej dziewczynie na początku dnia,że źle wygląda-zaczęłam się droczyć
-Nie to miałem na myśli-protestował Fabian
-Strasznie źle się czuje-powiedziałam kładąc głowę na stole
Drzyzga zakazał mi gdzie kolwiek wychodzić,musiałam czekać,aż wróci z treningu.Wzięłam kilka tabletek przeciwbólowych,jednak one wogóle nie działały.Położyłam się spać.Kiedy się ubudziłam,ból trochę ustąpił.Fabian wrócił około godziny 19:00 i oznajmił,że umówił mnie do lekarza.Po co od razu do lekarza?-pomyślałam sobie,przecież to może być zwykła migrena i zaraz przejdzie,ale z drugiej strony cieszyłam się,że Fabian tak się o mnie troszczy.

                    Wtorek 24.10.2015r

Drzyzga miał racje,nic mi nie przechodziło,a nawet czułam się jeszcze gorzej niż dnia poprzedniego.To już nie mogła być zwykła migrena.Zawroty głowy,nudność,słabość.Czy to mogła być ciąża?,ale jak przecież mój chłopak nie może mieć dzieci,a może to cud.Sama nie wiedziałam co mam myśleć.Około 13:00 weszłam do gabinetu lekarza,którego umówił mi Fabian.Wyszłam po 30min
-No i co? Dowiedziałaś się czegoś?-zapytałam zniecierpliwiony Drzyga
-Nic,oprócz tego,że nie jestem w ciąży-rzekłam smutna
-W piątek mam odebrać wyniki-dodałam po chwili
-W piątek?Kurcze,ja w piątek wyjeżdżam na tydzień na zrupowanie-ozanjmił siatkarz
-Naprawde? To szkoda,ale nie martw się jakoś sobie poradze-podniosłam mojego przyszłego męża na duchu

W środę,czułam się znacznie lepiej niż w dwa poprzednie dni,ból całkiem nieustąpił,ale nie był bardzo uporczywy.Cieszyłam się,bo dziś zaczynał się sezon klubowy i bardzo chciałam iść na pierwszy mecz,który zaczynał się o 18:00.Jak postanowiłam tak zrobiłam.Podczas spotkania,poczułam,że robi mi się gorąco,a ból głowy nasila się,wyszłam na świerze powietrze i usiadłam na ławce.
-Hej źle się czujesz?-zapytała żona Nowakowskiego
-Tak,już od kilku dni,a najgorsze jest to,że nic mi nie przechodzi-odpowiedziałam
-A byłam u lekrza?-spytała Ola
-No pewnie,że tak mam odebrać wyniki w piątek-zakończyłam i razem z Aleksandrą,wróciłyśmy na mecz,do sali gdzie grali siatkarze weszłyśmy równo z ostatnim gwizdkiem.Drzyzga wrócił szczęśliwy do domu z statuetką MVP,a ja położyłam się spać.

Czwarek,był dniem przez,który cały czas myślałam o piątku.Czułam się jak zwykle fatalnie,byłam pewna,że w moim organizmie dzieje się coś złego.Fabian wyjeżdżał na zgrupowanie,dlatego nie mówiłam mu całej prawdy o swoim stanie zdrowia,bo nie chciałam,aby dodatkowo się martwił.Kiedy mój narzeczony wyszedł z domu,ja jak zwykle położyłam się spać.

                    Piątek 27.10.2015r

Wstałam,ogarnęłam się i ruszyłam do lekarza,aby odebrać swoje wyniki.Kiedy podeszłam do recepcji serce zaczęło mi szybciej bić.
-Dzień dobry,ja przyszłam po wyniki-powiedziałam na początku
-Jak nazwisko?-spytałam Pani siedząca za biurkiem
-Jakubowska-odparłam
-Proszę bardzo,wszytkie informacje znajdzie Pani w środku.
-Dobrze dziękuje-rzekłam i wyszłam
Uffff-pomyślałam,może nie jest tak najgorzej skoro nie musiałam iść do doktora.Zabrałam się za otwieranie koperty,jedank po chwili zawachałam się i postanowiłam,że ktoś musi ze mną w tym momencie być.Zadzwoniłam do Jowity,ta jedank nie mogła przyjechać,bo miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie,ponieważ niedługo rodziła dziecko.Ostatnim moim ratunkiem,była Nikola...,ta zgodziła się przyjechać.Po 15 minutach,byłam w domu a razem ze mną moja przyjaciółka
-No to co się dzieje,że to takie pilne?-zapytała
-Właśnie odebrałam swoje wyniki i boje się sprawdzić jaka jest ich zawartość-rzekłam
-Ale zaraz,zaraz,źle się czujesz,czy to są tylko badania kontrolne?-spytała Nikola
-Od kilku dni,strasznie boli mnie głowa,czuje "uderzenia" gorąca,słabość-tłumaczyłam
-Jak tak,to nie ma na co czekać,otwieraj!!!-rozkazałam mi moja BFF
Z przyspieszonym biciem serca zaczęłam rozcinać koperte,przed zobaczeniem wyników,zwięłam głęboki oddech.
-O cholera-tylko tyle mogłam powiedzieć po zobaczeniu diagnozy
-Jezu Marcela co jest?-zapytała Nikola,jednak ja nie byłam w stanie jej odpowiedzieć i usiadłam na kanapie z przerażeniem na twarzy,po czym Nikola wyrwałam mi koperte z rąk.Ja wpatrzona w podłoge,czułam jak zły napływają mi do oczu.
-Co?-szepnęła po chwili moja koleżanka,która kucnęła na przeciwko mnie i była również zdziwiona jak ja
-To nie może być prawda,może pomylili wyniki,może to nie są twoje -dodała po chwili
-Jak nie są moje,przestań-wybuchłam złością
-Przepraszam,ale nie wiem jak Cię pocieszyć-rzekła Nikola
-Mam raka,być może zostało mi kilka miesięcy życia jak ty chcesz mnie pocieszać?-nie panowałam nad swoimi emocjami.Przez chwile zapadła cisza,a ja zaczęła płakać z myślą o tym jak dużo miało się jeszcze wydarzyć w moim życiu.Moja przyciółka przytuliła mnie do siebie.




-Nie martw się,jeszcze z tego wyjdziesz-szepnęła mi do ducha.

--------------
Wracam,wracam do baaaardzo długiej przerwi.Przyszedł czas i wena,przyszedł i 20 rozdział 😊.Mam nadzieje,że wam nie zanudziałam.Następny nie wiem kiedy się pojawi,ponieważ nie mam teraz zbytnio czasu na pisanie,ale postaram sie wam coś w najbliższych tygodniach napisać.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy.





niedziela, 20 września 2015

Rozdział 19

Pojechaliśmy za karetką do szpitala,chociaż nie przepadałam za Moniką,to martwiłam się o nią,wiedziałam,że była teraz sama i nie miała nikogo,oprócz rodziców.

*W szpitalu*
Po około godzinie lekarz wyszedł z sali operacyjnej
-Dziecko udało się uratować,ale niestety pani Monika...nie żyje-powiedział lekarz do rodziców byłej żony Fabiana.
-Czy Pan jest ojcem dziecka?-zapytał doktor Drzyzge
-Nie,ja nie wiem kto jest jego ojcem-odparł smutny siaktarz
-Państwo,też nic nie wiedzą?-zwrócił się do mnie i do dziadków dziecka
-Nie-skłamałam,dobrze wiedziałam,kto jest tatą,tego malucha,ale bałam się przyznać przy Fabianie
-W takim razie będę zmuszony zawiadomić opieke społeczną o zaistniałej sytuacji i zapewne dziecko trafi do rodziny zatępczej-poinformował lekarz tak jakby chciał wzbudzić w nas litość.
Rodzice Moniki byli w tak złym stanie psychicznym,że odnosiło się wrażenie jakby nic do nich nie dochodziło,ale trudno mi się dziwić.Jedno było pewne w takim stanie nie mogli opiekować się małym Piotrusiem

*Po powrocie do domu*
Usiadłam na kanapie kładąc ręcę na twarzy
-Kochanie wszystko w porządku?-zpaytał Fabian
-Wiesz,jak dzisiaj się pogodziliśmy,to myślałam,że może być już tylko lepiej,wrócimy do domu i będzie jak dawnej,ale ta tragedia z Moniką,ona zmieniła wszystko-powiedziałam do swojego chłopaka
-Myśle,że powinnaś iść już spać-zupełnie odbiegł od tematu Drzyzga
Byłam tak zmęczona,że po kilku minutach zanęłam.Obudziłam się o 8:00,kiedy zeszłam do kuchni,Fabian siedział przy stole,wyglądał jakby nad czymś rozmyślał.
-Co tak wcześnie wstałaś? Dzisiaj niedziela,mogłaś pospać dłużej-rzekł po chwili siatkarz
-I tak nie mogłam spać-wzięłam kubek z kawą i usiadłam obok rozgrywającego
-Czuje się odpowiedzialny za Monike,może gdybym się od niej nie odwrócił i jej pomógł nie doszło by do tej tragedi-złapałam go za rękę
-Przestań się obwiniać,to co się stało już się nieodstanie,widocznie tak miało być-pocieszałam swojego chłopaka
-Pamiętasz jak lekarz mówił o tej rodzinie zastępczej...? pomyślałem,że może my byśmy mogli stworzyć mu dom?-zaproponował nieśmiało Drzyzga
-Chyba zwariowałeś?! Ja nie chce wychować dziecka twojej byłej żony-wstałam zdenerwowana od stołu
-Dobrze wiesz,że ja chcesz mieć dziecko ze mną,to tylko dzięki adopcji,myśle też,że Monika chciałaby abym to ja wychowywał jej dziecko-odparł Fabio,a w moich oczach pojawiły się łzy

-Ale ja nie chce,wychować jej dziecka,dlaczego tak szybko się poddajesz,nie chcesz walczyć?,
znam takie przypadki,gdzie ludzie,którzy nie mogli mieć dzieci,jednak je mają-rzekłam smutna
-Takich przypadków jest bardzo mało i dobrze o tym wiesz,jaką masz pewność,że nam się uda?-zapytał rozgrywający a ja bezradnie spóściłam głowę
-No właśnie-stwiedził Fabian po mojej rekacji i zbliżył się do mnie
-Zostaw!!!-krzkęłam i pobiegłam do sypialni
Całe południe płakałam,sama nie wiedziałam dlaczego,wiedziałam,że mój chłopak chce dobrze,ale dlaczego on tak szybko się poddał,wkurzało mnie to,że nie liczy się z moim zdaniem.Szczerze mówiąc,chyba nie potrafiłabym pokochać tego dziecka jak swojego.
Nie odzywaliśmy się z Fabianem przez cały dzień,dopiero około 19:00 Drzyzga odezwał się przy kolacji
-Przepraszam,ale myślałem,że spodoba Ci się ten pomysł-rzekł siatkarz
-To źle myślałeś,ten pomysł jest najgorszy z możliwych,ja wiem,że Monika była dla Ciebie ważna,ale zrozum też mnie-odparłam
-Wiem,mam jedno marzenie,abyśmy nareszcie przestali się kłócić-powiedział rozgrywający
Przytuliłam się do Fabiana,cały czas myślałam,co będzie z małym Piotrusiem

*Kilka dni później*
Drzyzga wrócił wczesnym rankiem do domu.
-Gdzie byłeś?-zbliżałam się do niego i poczułam alkohol
-Byłem na piwie z chłopakami-burknął mój chłopak
-Mhm na piwie?-uśmiechnęłam się pod nosem
-No tak,prawde mówie-podszedł bliżej mnie
-O juzu-powiedziałam do siebie
-Stęskniłem się za tobą-szepnął mi do ucha
-Dobra dobra idź się ogarni-zakończyłam rozmowę
Rano Fabian obudził mnie "strzelając" szklankami.
-O przepraszam,że Cię obudziłem-rzekł mój chłopak
-Nic się nie stało-odpowiedziałam i usiadłam do stołu
-Kochanie porywam Cię dzisiaj,wiec dziś jesteś tylko moja-uśmiechnął się siatkarz
-Mmmmm lubie niespodzianki-pacałowałam Drzyzge w policzek
Około godziny 18:00 razem z Fabianem,gdzieś pojechaliśmy.Byłam bardzo szczęśliwa,ponieważ uwielbiałam niespodzianki.Kiedy wysiedliśmy mój chłopak zakrył mi oczy i gdzieś prowadził
-Już jesteśmy-oznajmił po paru minutach
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam piękną okolicje i słyszałam szum wody.


-Jezu,ale pięknie-powiedziałam,kiedy Fabian uklęknął przede mną,wiedziałam co się święci
-Marcelina kocham Cię i chcę abyś została moją żoną,zgadzasz się?-zapytał niepewnie Fabian,w tym momencie zaczął intesywnie padać deszcz
-Tak-rzekłam ze łzami w oczach
Drzyzga wstał i namiętnie mnie pocałował

Czułam się jak w filmie rzeka,deszcz.Było tak romantycznie,dokłandnie tak jak marzyłam,gdy byłam mała.To wszystko było jak sen.Spędziłam z moim narzyczonym fantastyczny dzień,a najważniejsze było to,że na moim palcu zawitał piersionek,o którym nawet nie śniłam.

--------
19 rozdział,taki trochę z niczego.Powoli ta historia zmierza ku końcowi.Jak skończę to opowiadanie,to zacznę pisać nowe.Mam nadzieję,że rozdział się podobał.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy


niedziela, 13 września 2015

Rozdział 18

Minęło kilka dni.Fabian nie dawał znaku życia.Dzwoniłam,pisałam,nawet byłam u jego rodziców,jednak nikt nie chciał mi udzielić żadnych informacji byłam załamana.Co się takiego stało,że mój chłopak mnie zostawił bez słowa wytłumaczenia.W ten dzień odbywał się otwarty trening Resovii,pojechałam,ale i tam go nie było.Na parkingu zobaczyłam Nikole,która trzymała w rękach jakieś teczki.
-Nikola zaczekaj!!!-krzyknęłam w jej strone
Jednak ona szła dalej udawając,że mnie nie słyszy
-Ejjj-dogoniłam ją i złapałam za rękę
-Cześć-powiedziała zagubiona Nikola
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam
-Ja ja...-jąkała się moja przyjaciółka
-Co jest?Ty wiesz gdzie jest Fabian prawda?-spytałam niepewnym głosem
-Nie wiem,już Ci mówiłam-rzekła Nikola
-Kłamiesz,to dlaczego masz jego teczki?-wyciągnęłam wystający dokument z jego nazwiskiem.
Po minie Nikoli można było odczytać,że właśnie kogoś wydała
-Przepraszam,ale ja muszę już iść-odparała moja przyjaciółka i wsiadła do samochodu
-Nikola zaczekaj,proszę powiedz mi o co tu chodzi,Nikola-krzyczałam na cały parking,byłam załamana,wsiadłam do swojego auta i zaczęła płakać.

Nagle usłyszałam pukanie do szyby,szybko podniosłam głowe z myślę,że zaraz ujrzę Fabiana,niestety przed moim samochodem stał Niko.
-Coś się stało?-zapytał kiedy zobaczał mnie zapłakaną
-Fabian,mnie zostawił-rzekłam
-Co ty mówisz?,ale dlaczego?-zdziwił się Penchev
-Właśnie nie wiem,pewnego ranka kiedy się obudziłam,jego już nie było zostawił tylko kartke,że musi odejść,próbowałam się z nim kontaktować,ale bez żadnych sktuków
-Na treningach,też go nie ma,trener mówił,że musi wyjechać w sprawach osobistych-wyjaśnił Bułgar
Znowu się rozkleiłam i przytuliłam się do przyjmującego,jakie to było dziwne uczucie,jeszcze kilka tygodni wcześniej nienawidziłam go, a teraz rozmawialiśmy jak przyjaciele.
-Zawsze byłaś i będziesz dla mnie ważna,żałuje tego wszystkiego co kiedyś powiedziałem i zrobiłem-szepnął mi do ucha Nikolay
-Przestań-powiedziałam i szybko oderwałam się od siatkarza
-Ja tylko mówie co czuje-rzekł Penchev.
Kiedy zauważył,że na parking wchodzi długonoga brunetka pocałował mnie w policzek
-Wszystko będzie dobrze-powiedział
Po chwili czule przywitał się z dziewczyną.(Głupek)-pomyślałam co chwile zmienia dziewczyny,prawie mówi mi,że nadal mnie kocha,a po chwili obściskuje się z jakąś laską.
Po wyczerpującym dniu,wróciłam do domu,kiedy otworzyłam drzwi,zobaczyłam ciemność,cisza,nikt na mnie nie czekał,to najgorsze uczucie jakiego można w życiu doświadczyć.Na te chwile miałam jedno marzenie,obudzić się w ramionach mojego chłopaka.Na następny dzień nie zamierzałam siedzieć z założonymi rękami i zaczęłam szukać w rzeczach Drzyzgi jakiś śladów.Wywaliłam z szuflady wszystkie papiery,moją uwage przykuła nieznajoma mi koperta.Szybko zabrałam się za otwieranie jej.Zawartość tej koperty wszystko wyjaśniała.Ostatnio dużo mówiłam o dzieciach,marzyłam o tym by zostać mamą,nie poruszałam tego tematu przy Drzyzdze,większość rzeczy mówiłam Nikoli i Jowicie.Kiedy przeczytałam,że mój chłopak jest bezpłodny,świat zatrzymał się w miejscu.To wszystko wyjaśniało,te kłótnie pomiędzy Nikolą i Fabianem oraz jego ucieczkę.Chciałam mieć prawdziwą rodzinę,gromadke dzieci na obecną chwile z Fabianem to nie było możliwe,ale chyba najważniejsze było to,że go kocham i życie bez niego nie miałoby sensu.Dzwoniłam,pisałam sms-y do mojego chłopaka,jedank nie miałam żadnej odpowiedzi.Musiałam być cierpliwa i poczekać do następnego dnia,ponieważ był mecz Sovii,byłam pewna,że spotkam się na hali z Fabianem.Nie mogłam już dłużej czekać,tak bardzo brakowało mi jego uśmiechu,czułości,całego jego.
Nadszedł mój upragniony dzień,dzisiaj znów będę mogła zobaczyć Drzyzgę.
*Po meczu*
Stanęłam sobie przy schodach obok szatni,kiedy rozgrywający mnie zobaczył spuścił głowę
-Fabian zaczekaj,możemy porozmawiać-złapałam siatkarza za rękę,Drzyzga niechętnie podszedł do mnie
-Marcelina ja...-Fabio wogóle nie patrzył mi w oczy
-Ja wszystko wiem,wiem,że nie możesz mnieć dzieci,ale nie rozumiem,dlaczego mi nie powiedziałeś i uciekłeś?-złapałam go za brodę i zmusiłam,aby nasze wzroki się spotkały
-Bo wiedziałem,że pragniesz dziecka,najbardziej na świecie,a ja Ci tego dać nie mogę-tłumaczył siatkarz
Zbiżyłam sie do niego
-Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście-szepnęłam mu na ucho,przytulając się do niego
-Naprawdę,chcesz ze mną być?-zapytał Drzyzga
-Tak,a wiesz,że jesteś tchórzem?-zmieniłam zupełnie temat
-Nie,ja po prostu Cię kocham i nie chcę,abyś przeze mnie płakała-odparł Fabian
-No to płakłam,żebyś wiedzieł ile łez przez Ciebie straciłam-mówiłam wtulona w niego
Po chwili nasze usta się spotkały

-Fabio chodź,bo zamykamy szatnie-krzyknął Igła
-Poczekaj tu zaraz przyjdę i wrócimy do nasze domu-oznajmił zawodnik Sovii.
Naszego domu... rozmarzyłam się.Nagle usłyszałam czyjś krzyk,kierowałam się w stronę hałasu.Zobaczyłam,że na ziemi leży Monika,która zwijała się z bólu.Szybko zazdwoniłam po karetke,która przyjechała po 10 minutach.Zabrali byłą żonę Fabiana do szpitala.

--------
Wiem,że obiecywałam posty co weekend,ale nie wyrobiłam się.Mam nadzieję,że rozdział się podobał.
Przepraszam za wszystkie błędy,te literowe i ortograficzne.
Pozdrawiam!!!

środa, 2 września 2015

Rozdział 17

Usłyszałam pukanie do drzwi,jak od kilku dni na jaki kolwiek hałas reagowałam strachem.Otworzyłam,w progu stała moja przyjaciółka Nikola,która bez słowa weszła do mojego mieszkania,dopiero jak była w salonie odezwała się
-Boże,jak ty wyglądasz?Widziałaś się w lustrze?-zapytała moja przyjaciółka
-Boje się przeglądać w lustrze,jeszcze bym kogoś w nim zobaczyła-oznajmiłam
-Zgupiałaś?Za dużo filmów oglądasz-próbowała mnie pocieszyć Nikola i usiadła na kanapie
-Ja żyje w ciągłym strachu-przytuliłam się do koleżanki
-Mówiłaś o tym Fabianowi?-zapytała Nikola
-Nie,On ma swoje problemy,jeszcze by się niepotrzebnie denerwował-burknęłam
-Chodź idziemy na spacer-zaproponowała Nikola
-Nieee-skrzywiłam się
-Proszę...-nalegała moja przyjaciółka
Spojrzałam na jej oczy,które mnie przekonały,ona zawsze miała w sobie to coś,co mogło złamć każdego.


Wyszłyśmy na krótki spacer,kiedy wróciliśmy drzwi do mojego mieszkania były uchylone.Nikola odrazu chciała wejść do środka
-Poczekaj,oszalałaś?Przecież tam na bank jest mój prześladowca-starałam się ją powtrzymać
-No i co? Przynajmiej dowiemy się kim on jest-powiedziała moja przyjaciółka
Nie zdołałam jej powstrzymać,ona weszła pierwsza,a ja tuż za nią,skradałyśmy się po cichu,aby nie przestraszyć mojego wroga.Usłyszałyśmy hałas,ktoś zamykał moją szufladę.
Nikola wzięła do rąk wazon,który miała obok siebie
-Co ty robisz?-zapytałam
-No co jakoś musimy się bronić-odparła moja koleżanka z uśmiechem na ustach
-Masz powód do żartów,ja się naprawde boję-rzekłam
-Daj spokuj,przecież chyba nikt Cię nie zabije?-humor ewidentnie dopisywał Nikoli,ona właśnie taka była pełna energi,wiecznie uśmiechnięta,nigdy niczego się bała.
Nika powoli szła za hałasem,byłyśmy już bardzo blisko celu.Moja Przyjaciółka wychyliła się
-O kurde-zdziwiła się Nikola
-Co jest?-zapytałam zaniepokojona
-Chyba nie chcesz wiedzieć kto tam jest-moja koleżanka odwórciła się w moją stronę
Nie wytrzymałam i szybko poszłam zobaczyć,kto za tym wszystkim stoi.To kogo tam zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło
-Jowita!?-wykrzyczałam na cały salon
-Marcela ja?-jąkała się moja przyjaciółka
-Co ty tutaj robisz?Wiesz przez co ja przychodziłam,ja myślałam,że ktoś chce mnie zabić,przez cały tydzień nie wychodziłam z domu,bo bałam się o własne życie-byłam bardzo zła,ale jednocześnie ulżyło mi
Jowita zbliżyła się do mnie
-Ja Cię przepraszam,ale musiałam, Olek mnie do tego zmusił,powiedział,że chce się na tobie zemścić i jak mu nie pomogę to wyrzuci mnie z domu-zszokowało mnie to co powiedziała Jowita,byłam strasznie na nią zła,ale współczułam jej.
-Co mi po twoim przepraszam?Zejdź mi z oczu-nie mogłam zrozumieć jak Jowita mogła mi to zrobić,przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.
-Ale Marcelia ja nie miałam wyjścia-zobaczyłam w jej oczach łzy
-Ja Cię przed nim ostrzegałam,mówiłam Ci,że z nim jest coś nie tak,ale ty nie chciałaś mnie słuchać,więc teraz proszę Cie wyjdź-powiedziałam i pokazałam ręką na drzwi.
Jowita bez słowa skierowała się ku wyjściu
-Pójdę za nią-szepnęła mi do ucha Nikola
Nie miałam nic przeciwko,Jowitka była moją przyjaciółką i nie chciałam by stała jej się jakaś krzywda

*Dwie godziny później*
Strasznie tęsniłam za Fabianem przez ostatnie dni nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.Czułam się bardzo samotna.Całe szczęście dzisiaj miał wrócić z Bełchatowa.Usłyszałam dzwonek do drzwi,szybko pobiegłam otworzyć w progu stał Drzyzga.
-Nareszcie jesteś,ale się za tobą stęskniłam-rzuciłam się siatkarzowi na szyje
-Ja za tobą też,ale teraz daj mi chwile muszę iść pod prysznic-reakcja mojego chłopaka nie spodobała mi się,był jakiś inny,nie był taki czuły jak kiedyś.
Po 30 minutach Fabio wyszedł z łazięki,a ja siedziałam zapłakana na kanapie
-Kochanie,coś się stało?-zapytał mnie rozgrywający
Drzyzga usiadł koło mnie na kanapie
Spojrzałam mu w oczy
-Czy ty mnie jeszcze kochasz?-zapytałam
-Co to za pytanie?Oczywiście,że tak,jak mogłaś wogóle tak pomyśleć?-rzekł Drzyzga
Bez słowa mocno przytuliłam się do Fabiana.Potem siatkarz namiętnie mnie pocałował,czym przekonał mnie,że nadal mu na mnie zależy.



-Marcelina,może gdzieś pojedziemy na weekend?-zaproponował Drzyzga
-Pewnie-zgodziłam się i nawet nie pamiętam kiedy usnęłam.
Na następny dzień umówiłam się z Nikolą do galerii.Bardzo zdziwiłam się,kiedy zobaczyłam,że razem z nią idze Jowita.
-Rozstałam się z Olkiem,wczoraj poszłam z Nikolą na policje i zgłosiłam na niego skargę-odparła uradowała Jowita.
Udawałam,że niezbyt mnie to obchodzi,ponieważ miałam duży żal do Jowity,jednak po chwili pękłam i
żuciłam się jej na szyje.Poczułam się jak za dawnych lat.Znów miałam dwie najlepsze przyjaciółki przy sobie.Kiedy wychodziłyśmy ze sklepu,zobaczyłam,że jakaś dziewczynka strasznie płacze.Miałam miękkie serce i nie mogłam przejść obojętnie obok takiej osoby.
-Hej co się stało,że płaczesz?-zapytałam się nieznajomej
-Zgubiłam rodziców-odparła mała blondynka
-Nie martw się,napewno zaraz się znajdą-potarłam ją po ramieniu
Po około 5 minutach po dziecko przyszli przerażeni rodzice.
-Bardzo pani dziękuje-powiedziała jej mama i odeszli
Zbiżała się poźna godzina,więc musiałam zbierać się do domu
-Pewnie chciałabyś mieć już dzieci?-odezwała się Jowita
-Byłabyś świetną mamą-dodała po chwili
-No pewnie,że bym chciała,ale nie wiem czy Fabian chce,wiesz my nawet ślubu nie mamy-odparłam
-No i co z tego?-zapytała moja przyjaciółka
-To nie jest takie proste,chociaż nie ukrywm,że strasznie chciałabym zostać mamą-zakończyłam dyskusje
Nikola dziwnie posmutniała tak jakbyśmy ją czymś uraziły.
W środę pojechałam po Drzyzge,aby odebrać go z treningu.Z szatni dochodziły jakieś krzyki
-Musisz jej o tym powiedzieć-usłyszałam znany mi,kobiecy głos
-Jak jej to powiem to przecież mnie zostawi-odezwał się Fabian,który musiał mnie zauważyć bo przerwał temat.
-O cześć kochanie,już jesteś-siatakarz udawał bardzo zdziwionego
-A no jestem,a co ty tu robisz?-zwróciłam się do Nikoli
-Przyjechałam do Fabiana,bo miałam do niego sprwę,ale już będę uciekać-szybko zmyła się moja przyjaciółka.
Nie mogłam się skupić,o czym ona mówiła do mojego chłopaka?
Na następny dzień,kiedy się obudziłam obok mnie nie było już Fabiana,a na stole w kuchnii leżała kartka
,,Przepraszam,ale ja nie mogę dalej być z tobą,za bardzo bym Cię tym zranił. Kocham Cię i przepraszam"-taki napisł widniał na papierze.
Załamałam się dlaczego on mnie zostawił i co się takiego stało? Przypominałam sobie jak wczoraj Nikola kłuciła się z moim chłopakiem.To musiało mieć z tym jakiś związek.


------
17 za mną.Mam nadzieję,że przeczytaliście 😃.Teraz szkoła,więc wiem,że niektórym się nie chce.Następny za ok 2 tygodnie.
Pozdrawiam !!!
P.S Przepraszam za błędy


sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 16

Rozdział 16

Od tygonia nie utrzymywałam żadnego kontaktu z Jowitą.Kiedy wrócił Fabian i zobaczył moje podbite oko,od razu pojechał rozmówić się z Olkiem,jednak z jego opowieści wynikało,że z domu dobiegały jakieś krzyki i płacz.Bardzo martwiłam się o moją przyjaciółkę.Bałam się,że Aleksander znęca się nad Jowitą.
Około godziny 19:00 dostałam telefon
<Już niedługo koniec> usłyszałam jakiś poważny,męski głos. ,,Żarty sobie,ktoś będzie robił"-pomyślałam i wróciłam do moich obowiązków,jedak nie mogłam się skupić,w głowie cały czas miałam słowa tego mężczyzny.
A co jeżeli to nie były żarty?
Miałam kika wrogów to prawda,ale czy ktoryś z nich chciałby mnie zabić?.W moim domu od czasu tego telefonu działy się różne rzeczy.Byłam przerażona,miałam wrażenie,że ktoś za mną idzie,śledzi mnie.Fabian całymi dniami był ma treningach,tylko tyle co w nocy czułam się bezpieczna,bo miałam go obok siebie.Oczywiście nie chciałam martwić rozgrywającego,nic mu nie mówiłam o moich lękach i chyba to był błąd.Drzyzga na weekend zabrał mnie poza miasto.W trakcie drogi znów ktoś do mnie zadwonił.(Numer prywatny) taki napis wyświetlił mi się na ekranie.Odebrałam z ogromnym lękiem,co chyba zauważył mój chłopak.<Przede mną nie uciekniesz> -powiedził ten sam głos co kilka dni temu
-Kochanie coś się stało? Wyglądasz na przerażoną,kto to dzwonił?-zapytał Drzyzga
-Nie nic się nie stało,to chyba jakaś pomyłka-odparłam i odwróciłam się w stronę szyby,aby opanować emocje.

Jeżeli mój prześladowca wiedział,że wyjeżdżam,ozaczało to,że musiał obserwować mój dom,mój każdy ruch.Przez sobotę i niedzielę nie miałam żadnych znaków od niewiadomego mężczynzy.Trochę się uspokoiłam.Fabian wyjeżdżał teraz na zgrupowanie i nie mógł zabrać mnie ze sobą.Z weekendu wróciliśmy późnym niedzielnym wieczorem.Obudziłam się około godziny 10:00.Oczywiście Drzyzgi już nie było.Rozejżałam się po mieszkaniu,wszytko było porozwalane. ,,Tak to jest jak się pakuję na ostatnią chwilę"-pomyślałam o Fabianie.Jednak coś mi nie pasowało po co siatkarz miałby grzebać w moich papierach.,,Zaraz zaraz może mój prześladowca był u mnie w domu?"-tylko ta myśł przyszła mi do głowy,ale z drugiej strony skąd miałby mieć klucze?-Zwariowałam,nie wiedziałam co mam robić,czy mogę bezpiecznie wyjść z domu.Chciałam iść na policję,ale nie miałam żadnych innych śladów prześladowcy niż telefony.W pewnej chwili przyszła mi do głowy pewna myśl.Postanowiłam sprawdzić skrzynkę na listy.Nie myliłam się,wiedziałam,że znajdę tam anominy
(Zobaczysz jak to boli,przyjdź dzisaj o 17:00 do twojej ulubionej kawiarnii i usiądź tam gdzie zawsze)-tak pisało na kartce.Nie wiedziałam czy iść.Sama się bałam,jakbym miała przy sobie kogoś bliskiego,czuła bym się bezpieczniej.Nie miałam ochoty,dłużej męczyć się z moim prześladowcą,więc poszłam o 17:00 do kawiarnii,usiadłam na moim mijscu.Jednak przez pół godziny nikt nie przychodził.Zobaczyłam,że pod serwetkami leży jakaś kartka.Nie wachałam się wzięłam ją i rozwinęłam
(A jednak przyszłaś,nie boisz się,trchę się jeszcze pomęczysz,ale nie martw się niedługo koniec)-przeczytałam.Nie czekałam dłużej i poszłam na policję,jednak tam nikt nie chciał mi pomóc,wróciałam do domu.W moje drzwi włożona była jakaś kartka.
(Odważna jesteś,policja nic nie pomoże,masz za cwanego prześladowce)-tak brzmiał anonim.
Usiadłam na kanapie,zaczęłam rozważać,kto może mnie tak nienawidzieć,aby mnie zabić lub poprostu przestraszyć.Do głowy przyszły mi 3 osoby-Penchev,Monika i ewentualnie Mikołaj,w ostatniej chwili pomyślałam jeszcze o Olku.Musiałam wrócić do pracy,każdego dnia,kiedy wracałam do mojego pustego mieszkania miałam wrażenie ktoś w nim był,coś przestawiał.Byłam wyczerpana psychicznie.
Dziś był pierwszy mecz Resovii w sezonie.Zajęłam swoje stałe miejsce.Na przeciwko mnie siedziały Ola Iwona i oczywiście Monika.Dziewczyny dziwnie się na mnie patrzyły,miałam wrażenie,że mnie obgadują.Po meczu razem z Fabianem wróciliśmy do domu.
-Co się dzieję?Ostatnio chodzisz jakaś zdenerwowana-spytał rozgrywający
-Nic chyba jestem przemęczona-oznajmiłam
-To kładź się,a ja zrobię Ci masaż-rzekł siaktarz.
Rano Drzyzga musiał iść na trening,kilka minut poźniej usłyszałam dzwonek do drzwi,kiedy otworzyłam nie było nikogo a na wycieraczce leżała kartka
(Wyjdź przed dom)-taki napis widniał na białej kartce.Wyszłam jednak nikogo nie było.Wróciłam do mieszkania na kanapie leżało pudełko.Bałam się go otworzyć.Postanowiła zadzwonić do Jowity,jednak nie odbierała.Nie miałam wyjścia musiałam z kimś porozmawiać inaczej zwarjowałabym.
Wykręciłam numer do Nikoli,co prawda ona bardzo mnie skrzywdziła związując się z Mikołajem,ale musiałam do niej zadzwonić.
-Cześć Nikola-odparłam
-O hej nigdy bym się nie spodziewała,że zadzwonisz-odparła zdziwiona Nikola
-Mam problem możesz do mnie przyjechać?-zapytałam
-Jasne zaraz będę-zdziwiła mnie reakcja mojej koleżanki,myślałam,że jest na mnie zła o to,że zerwałan z nią kontakt,jednak chyba się myliłam.
Niki była u mnie po paru minutach
-No opowiadaj co się stało?Wyglądasz na przestraszoną-odparła moja koleżanka
-A więc...-opowiedziałam Nikoli całą historie z Jowitą i z groźbami
Moja była przyjaciółka wyglądała na równie przestaroszą jak ja.Pokazałam jej wszystkie anonimy.Nagle rozległ się dzwone do drzwi.Podskoczyłam na kanpie ze strachu.
-Spokojnie ja otworze-uspokoiła mnie Nikola i złapała za ręke
-A co jeśli to ten prześladowca?Może lepiej bądźmy cicho i udawajmy,że nikogo nie ma-bałam się dojść do drzwi,a że Nikola zawsze była najodważniejsza z naszej paczki poszła i otworzyła.
-To tylko jakiś kurier-odparła moja koleżanka,która otworzyła i wzięła paczkę,podawając się za mnie.
-Widzisz tak się nie da żyć jak się boje cichego szemru i praktycznie nie ruszam się z domu-rzekłam
-A co to jest wogóle za paczka?Zamawiałaś coś?-spytała Nikola
-Właśnie nie zamawiałam a to druga taka paczka,pierwsza leży na kanapie-byłam pewna,że te przesyłki są od mojego prześladowcy.Nikola wzięła jedną do ręki.
-Tam się coś rusza-krzyknęła przerażona
Nie wiedziałyśmy co robić,co znajduje się w tych paczkach,postanowiłyśmy nie otwierać ich i wyniosłyśmy z domu.Miałam serdecznie dojść tego ciągłego lęku,strachu,marzyłam o tym,aby to się skończyło dobrze albo źle,byle by już się skończyło.

----------
Rozdział 16 gotowy 😊 Mam nadzieję,że się podobał,pomysł na dalszą część jest,więc będę dalej pisać.Mam nadzieję,że się cieszycie.Następny rozdział za kilka dni.W roku szkolnym posty będą co 2 tygodnie.
Pozdrawiam !!!
P.S Przepraszam za błędy

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 15

Stałam pod domem,gdzie znajdowała się moja przyjaciółka,strasznie się o nią bałam
-Jowita otwórz,wiem że tam jesteś!!!-zaczęłam krzyczeć i walić w drzwi
Nikt nie odpowiedział
-Dobra odsuń się nie ma na co czekać,wywarzam drzwi-oznajmił Fabian
Po chwili byłam już w środku.
-Jowita gdzie jesteś?-krzyknęłam
-Marcelina chodź tutaj-powiedział Fabian
Poszłam do pokoju,gdzie mnie zawował.Ujrzałam moją koleżankę,która siedziała przy stole cała zapłakana
-Jowitka kochanie nie płacz-przytuliłam się do przyjaciółki
Nagle jakieś różowe opakowanie przykuło moją uwagę,wzięłam pudełko do ręki
<Tabletki Poronne> taki napis widniał na opakowaniu
-Czy ty wzięłaś te tabletki?-zapytałam zdenerwowana
Jowita nic nie mówiła tylko patrzyła zapłakanymi oczami przed siebie
-Jowita do cholery!!!-puściły mi nerwy
-Nie wzięłam-wydusiła te słowa z sobie moja przyjaciółka
Jowita spojrzała mi głęboko w oczy
-Ja sobie sama nie poradzę-rzekła moja koleżanka i przytuliła się do mnie
-Nie jesteś sama masz mnie,twoich rodziców-starałam się ją pocieszyć
-I mnie-wtrącił Fabian,po tych słowach na twarzy Jowity zawitał uśmiech
Potem jeszcze raz mocno uścisnęłam moją koleżankę i razem pojechaliśmy do mnie do domu.
Zjedliśmy obiad a potem moja przyjaciółka położyła się spać
-Jowita pomieszka u nas kilka dni dobrze?-oznajmiłam Fabianowi
-Okej,mnie i tak teraz nie będzie w domu,bo wyjeżdżam na turniej-odparł rozgrywający

*Kilka dni później*
Fabiana nie było,więc miałam dużo czasu dla siebie i mojej koleżanki,która u mnie mieszkała.
Któregoś dnia Jowita wyszła i powiedziała,że jedzie do rodziców.
Postanowiłam wybrać się na zakupy,kiedy przechodziłam obok mojej ulubionej kawiarni zobaczyłam przez szybę,że przy jednym ze stolików siedzi Jowita z Olkiem,weszłam do środka i podeszłam do nich
-Jowita? Miałaś jechać do rodziców?-powiedziałam z wyrzutem
-Marcelina?-zgubiła się
Moja przyjaciółka wstała i poprosiła mnie na bok
-Marcela mam do Ciebie prośbę,przestań się wtrącać w moje życie,wiem że się o mnie martwisz,ale ja umiem o siebie zadbać-próbowała mi to grzecznie powiedzieć moja koleżanka
-Przejrzyj na oczy,on Cię oszukuje ,zostawia a potem raz zadzwoni i jesteś na jego zawołanie-rzekłam
-Czepiasz się a Olek mnie kocha o ja go,więc odczep się od nas-krzyknęła Jowita
-Jak chcesz-zrobiło mi się bardzo przykro i wyszłam z kawiarni
Wróciłam do domu usiadłam załamana na kanapie.Nie mogłam zrozumieć dlaczego Jowita daje sobą tak pomiatać.Około godziny 18:00 Olek przyjechał po rzeczy swojej dziewczyny.
-Jeżeli skrzywdzisz w jakiś sposób Jowite...-zagroziłam Aleksandrowi
-To co mi zrobisz?-zaśmiał się chłopak i złapał mnie za nadgarstek
-Ała pójść mnie to boli,ty jesteś jakiś nienormanly-przestraszyłam się
-Dobrze,że Jowita nie jest taka jak ty-rzekł Olek
-Tylko spróbuj jej coś zrobić-powiedziałam zezłoszczona,po czym Olek odepchął mnie i uderzył w twarz
-Idź się lecz człowieku-krzyknęłam,kiedy Olek był już poza moimi drzwiami
Obejrzałam się w lustrze miałam wielkie limo pod okiem.Na następny dzień poszłam do pracy gdzie nieuniknęłam spotkania z Jowitą na którą byłam obrażona
-O jezu Marcelina co Ci się stało?-zapytała zszokowana Jowita
-Nie ważne zresztą jak Ci powiem prawdę to i tak mi nie uwierzysz-rzekłam i poszłam do dyrektora poprosić o kilka dni wolnego
Mój szef zgodził się na krótki urlop.Wyszłam z biura a za mną moja przyjaciółka
-Poczekaj chyba nie chcesz mi powiedzieć,że Olek Cię uderzył-domyśliła się Jowita
-Tak właśnie to Ci chcę powiedzieć-odparłam
-Nie ty żartujesz prawda?-kłuciła się ze mną moja najlepsza koleżanka
-Ja nie żartuje on jest niebezpieczny dziewczyno ogarni się,zamin on tobie zrobi krzywdę-bardzo chciałam pomóc mojej koleżance
-Jak śmiesz?Ty naprawdę go tak nienawidzisz,że musisz wymyślać sobie jakieś niestworzone historie?-broniła swojego chłopaka Jowita,nie zamierzałem tego dalej słuchać i odeszłam bez słowa

*Z perspektywy Jowity*
Wkurzało mnie to,że Marcelia cały czas wtrącała się w moje życie.Jest moją przyjaciółką i rozumiem jej troskę,ale trochę przesadza.Nie zna Olka a go ocenia.Bardzo zdziwiło mnie też to,że oskarżyła mojego chłopaka o pobicie.Przez chwilę przeszło mi przez głowę,że to może być prawda.Olek wczoraj przyszedł bardzo zdenerwowany i o mało co mnie nie uderzył,ale potem przytulił i przeprosił.Nie zamierzałam zostawić mojego chłopaka,tylko dlatego,że nie podobał się Jowicie.Jednak było mi przykro,że cierpi na tym nasza wieloletnia przyjaźń.

-------
15 rozdział gotowy 😊 Nie wiem czy będę pisać dalaj,powód-brak weny.Chyba że jeszcze coś wymyślę.
Pozdrawiam
P.S Przepraszam za błędy

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 14

Po powrocie do Rzeszowa,czas mijał jakoś tak szybcej.Ledwo co skończył się zeson reprezentacyjny a już zaczynał się klubowy.Dziś miałam iść do lekarza z Jowitą,spotkałyśmy się na mieście
-Cześć,chodź szybcej bo i tak już jestem spóźniona-poganiała mnie moja przyjaciółka
-Okej okej-przyspieszyłam

*W gabinecie lekarza*
-Wydaję się,że wszystko jest w porządku-oznajmił doktor
-A wie już Pan może jaka jest płeć dziecka-pytała Jowita
-Nie niestety jest za wcześnie,aby to stwierdzić,ale myślę,że przy następnej wizycie będzie już wiadomo-stwierdził ginekolog
-Dobrze to następnym razem przyjdę z chłopakiem-rozradowała się Jowita

*Po wyjściu z gabinetu*
-Apropo chłopaka powiedziałaś już Olkowi,że będziesz miała z nim dziecko?-zapytałam
-Jeszcze nie,bo nie było kiedy-odparła moja koleżanka
-Musisz mu powiedzieć-rzekłam
-Jezu wiem,a co ty tak naciskasz co?-zdenerwowała się Jowita
-Spokojnie nie denerwuj się w twoim stanie musisz panować nad emocjami-oznajmiłam
-Ciąża,to nie choroba-zakończyła moja przyjaciółka i razem weszłyśmy do kawiarni
-O masz jeszcze tej tu brakowało-podniosłam głos a w moją stronę zbliżała się Monika
-Hej dobrze,że Cię spotkałam,musisz mi pomóc pogodzić się z Fabianem-powiedziała żona siakatrza
-Przepraszam,ale ja nie mogę Ci pomóc-odparłam
-Dlaczego?-zapytała Monia
Nastała chwila ciszy
-Yyyyyy-wachałam się,czy powiedzieć prawdę
-O Jezu,ona nie może Ci pomóc,bo sama jest z Fabianem-wyręczyła mnie Jowita
-Że co takiego?-zdziwiła się żona rozgrywającego,spojrzała na mnie wymownie i wyszła z kawiarni.
-Ale miała minę-zaśmiałam się
-Nooooo-rzekła Jowita
Atmosfera trochę się rozluźniła
-Kiedy powiesz o ciąży Olkowi?-zapytałam
-Zamierzam dzisaj jak wrócę-oznajmiła moja przyjaciółka
-Aha może iść z tobą?-zaproponowałam
-Daj spokój zachowujesz się tak jak by Aleksander był jakimś terrorystą-zdenerwowała się Jowita
-Dobrze uspokuj się,ja po prostu mam większe doświadczenie z facetami i wiem jak mogą zareagować na taką informację-uspokajałam moją przyjaciółkę
-Wiem,że chcesz dobrze,obiecuje,że jak mu powiem to do Ciebie zadzwonię-oznajmiła Jowita po czym dostała telefon od Olka i wybiegła z kawiarni.
Wróciłam do domu,gdzie był już Fabian,który wcześniej wrócił z treningu.
-Cześć kochanie a co ty taki zdenerwowany?-spytałam siatkarza
-A bo złożyłem pozew o rozwód i Monika go dostała-oznajmił rozgrywający
-No i co z tego? Przecież musisz się z nią rozwieść-usiadłam Drzyzdze na kolanach
-Niby tak,ale dostałem telefon od jej mamy,że jak Monika zobaczyła to pismo to się źle poczuła i musiała jechać do szpitala.Mam teraz wyrzuty sumienia-oznajmił Fabio
-Do szpitala?!,przecież ja z nią kilka minut temu rozmawiałam-zdziwiłam się
-Jak to?-zapytał Drzyzga
-Normalnie wparadowała do kawiarni,gdzie siedziałam z Jowitą i zaczęła mnie prosić abym pomogła się wam pogodzić-wyjaśniłam
-Czyli mnie oszukała-powiedział zawodnik Resovi
-Nom i nie masz się czym przejmować Monika bardzo dobrze się czuje i świetnie wygląda-uspokoiłam siatkarza
-A co z Jowitą?-zapytał Drzyzga
-O właśnie miała do mnie zadzwonić i nie dzwoni-zorientowałam się
-No to ty zadzwoń-rzekł Fabian
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do Jowity.
-I co?-dopytywał rozgrywający
-Nie odbiera-zdenerwowałam się
Bałam się o Jowitę,bo wiedziałam,że ona bardzo szybko się załamuje i mogła zrobić jakiś głupotę.Postanowiłam pojechać do jej mieszkania,niestety nikt mi nie otworzył.Na schodach spotkałam Olka który szedł z walizką.
-Dobrze,że Cię widzę musisz przekonać Jowitę aby usunęła tą ciążę,ja nie jestem gotowy na to aby być ojcem-powiedział chłopak mojej koleżanki
-Ty chyba żartujesz,tak jej powiedziałeś?Powiedziałeś jej,że ma usunąć dziecko?-zaczęłam krzyczeć
-No tak a co?-pokiwał głową
-A no to,że ona teraz nie otwiera i mogła sobie coś zrobić-oznajmiłam
Olek otworzył drzwi.W mieszkaniu nie było Jowity.Usłyszałam dzwonek smsa
<Nie martw się,nie zrobię nic głupiego> napisała moja przyjaciółka
-Fabian chodź idziemy-wzięłam rozgrywającego za rękę i wybiegłam z mieszkania
Szybko zeszliśmy na dół i wsiadłam do samochodu.
-Kcohanie,gdzie my jedziemy?-zapytał Fabian
-Na działke dziadków Jowity,tam napewno ona jest-rzekłam
Po pół godzinnej jeździe byliśmy na miejscu.Przed domkiem stał samochód Jowity
-Wiedziałam,że ona tu jest-powiedziałam sama do siebie
W jednym z pokoi paliło się światło zaczęłam pukać,ale nikt nie otwierał.

--------
14 rozdział gotowy 😄 Mam nadzieję,że się podobał.Kolejny rozdział za kilka dni.
Pozdrawiam
P.S Przepraszam za błędy

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 13

*Z perspektywy Drzyzgi*
Dzisiaj graliśmy mecz z Niemcami o wejście do finału.Umiałem rozróżnić życie prywatne od zawodowego,więc kiedy graliśmy mecz zapomniałem o tym co dzieję się poza halą.Spotkanie wygraliśmy 3:1.Finał graliśmy jutro.Niestety nie mogłem jechać do Marceliny dzwoniłem do jej przyjaciółki,która powiedziała,że jej stan się nie zmienił.Szybko poszedłem spać aby,przygotować głowę na jutrzejszy finał.Jednak nie mogłem zasnąć.Przed meczem dostałem telefon od Jowity,przyjaciółki Marceliny
-Coś się stało-zapytałem
-Marcelia...ona ma operacje,jej stan się nagle pogorszył i lekarze walczą o jej życie-powiedziała zapłakana dzieczyna
Musiałem się rozłączyć,bo trener nas zawołał,zaczęliśmy finał.Pierszego seta przegraliśmy,ale potem coś się odblokowało i wygraliśmy trzy kolejce partię z rzędu.Zdobyliśmy Mistrzostwo Świata.

Cieszyłem się razme z chłopakami,ale z tyłu głowy myślałam czy Marcela żyje.
Po wszytkich uroczystościach zeszliśmy do szatni.Pierwsze co zrobiłem to wyjąłem telefon.Miałem 10 nieodebranych telefonów od Jowity i jedną wiadomość,której bałem się przeczytać,ponieważ miałem najgorsze przeczucia.
-Coś się stało Fabian,coś z tą yyyy Marceliną? -zapytał Kubiak
-Jeszcze nie wiem-spuściłem głowę
-Mogę Ci jakoś pomóc?-rzekł Michał
-Możesz przeczytać tą wiadomość,bo ja się boję-poprosiłem przyjmującego
Kubi wziął telefon do ręki i sprawdził smsa
-Wszystko w porządku,możesz być spokojny i gratuluje MŚ-przeczytał Kubiak
-Uffffff-odetchnąłem z ulgą
-Wiedziałem,że wszystko będzie dobrze-poklepał mnie po ramieniu Michał
Uśmiech wrócił na moją twarz,szybko się spakowałem
-Sorry chłopaki,ale dalej bawicie się beze mnie,muszę jechać do Łodzi,do Marceliny-powiedziałem
-Okej rozumiemy-odpowiedział Winiar
-Widzimy się za dwa dni na końcowej prezentacji-pożegnałem się i pojechałem do Łodzi
Wyjechałem bardzo późno i na miejscu byłem dopiero nad ranem.Położyłem się na chwilę,a potem pojechałem do szpitala.
Kiedy byłem na miejscu,zobaczyłem,że koło łóżka Marceli siedzi Nikolay
-Co ty tu robisz?-warknąłem na bułgarskiego siatkarza
-Spokojnie stary,z tego co wiem to ja jestem jej chłopakiem-odparł przyjmujący
-Chyba nie jesteś bo Marcela z tobą zerwała-kłuciłem się
Penchev zaśmiał się wymowie
-Wyjdziesz stąd czy mam Ci pomóc?-spytałem
-Nie spinaj się tak-droczył się ze mną siatkarz
Chwilę późnej do sali gdzie leżała Marcela weszła jej mama
-Wynoś się stąd,prawie zabiłeś moją córkę-wykrzyczała kobieta
Niko wyszedł bez słowa,widać było po nim,że się przejęł.Zacząłem wątpić w jego winę.
-Dobrze Fabianku,że jesteś-powiedziała mama Marceliny
-Co się stało,że Pani taka zapłakana?-zapytałam
-Nic nie wiesz Marcele chcą odpiąc od respiratora jak nie wybudzi się w najbliższych dniach-oznajmiła
-Że co?-załamałem się,usiadłem koło Marceliny na łużku i złapałem ją za rękę.
-Obudź się słyszysz?Kocham Cię nie możesz mnie teraz zostawić-zacząłem płakać

Przesiedziałem u niej cały dzień,jej stan nic się nie polepszył,a lekarze dawali marne szanse na wybudzenie.
-Nie macie prawa odpiąć jej od respiratora,a jeżeli to zrobicie to gorzko tego pożałujecie-zagroziłem lekarzą
Wróciłem do Marceliny
-Nigdy nie pozwolę Ci odejść-powiedziałem i złapałem ją za rękę.Nagle przy łóżku mojej dziewczyny zacząło wszystko piszczeć,szybko pobiegłem po lekarza,który przeprowadził resuscytacje i dołączył od prawie wszystkich urządzeń.
-Można to uznać za cud,ona żyje a mało tego zaczęła sama oddychać-powiedział z uśmiechem na twarzy lekarz
-Dziękuję bardzo-rzekłam wzruszony
-Może pan mi wierzyć lub nie ale ja uważam,że ona się wzbudziła dla Pana-odpadł doktor i odszedł
Minęło kilka dni z Marceliną było coraz lepiej.
-Pamiętasz co się stało?-zapytałem
-Tak.Spadłam ze schodów-oznajmiła Marcela
-Napewno? A nikt Cię nie popchął?-chciałem się upewnić
-Nie-odpowiedziała

*Z perspektywy Marceliny*
Kiedy wybudziłam się,wszystko pamiętałam.Dokładnie wiedziałam,jak doszło do wypadku.Nikolay nie był niczemu winny.
Około godziny 17:00 do szpitala przyszedł Penchev
-Cześć-powiedział
-Hej usiądź proszę-odpowiedziałam
-Pamiętasz jak doszło do wypadku?-zapytał
-Pamiętam i wszystko powiem policji, nie martw się o nic nie będziesz oskarżony-oznajmiłam
-Spoko,dobrze się czujesz?-zapytał Bułgar
-Tak nawet bardzo dobrze.Niko chciałam Cię przeprosić-rzekłam
-Przeprosić za co?-Cały czas pytał Penchev
-No wiesz przecież zdradziłam Cię i właściwie,to że tu jestem to tylko moja wina-tłumaczyłam
Siatkarz złapał mnie za rękę.Chwilę potem Niko dostał telefon i wyszedł z sali
-No cześć kochanie...-tylko tyle usłyszałam
,,Już się przyjmujący pocieszył,szybko"-pomyślałam,ale ja miałam Fabiana,którego zawsze kochałam i będę kochać.
Potem przyszła policja,długo mnie przesłuchiwali.Wykończona poszłam spać,słyszałam że jescze przyszedł Fabian,ale nie budziłam się.Poczułam tylko jego pocałunek w czoło.
Następnego dnia odwiedziła mnie Jowita
-Heeeej-objęła mnie moja przyjaciółka
-Aż tak się stęskniłaś?-zażartowałam
-Daj spokój wiesz jak się martwiłam-odparła Jowita
-Mhm-mruknąłam
-Dobra dobra ale ja Ci muszę o czymś powiedzieć,jestem w ciąży-oznajmiła Jowitka
-Cooo? Z kim? Z tym Olkiem?-zapytałam
-No tak co w tym dziwnego?-skrzywiła się moją koleżanka
-Znasz go kilka miesięcy i od razu będziesz miała z nim dziecko czy ty się dobrze czujesz?-byłam bardzo zdziwiona tą informacją
-Czepiasz się a teraz przynajmniej wiem,że Olek mnie nie zostawi-cieszyła się Jowita
-A czy on o tym wie?-spytałam
-Jeszcze nie-odpowiedziała moja BFF
-No to tylko się nie zdziw-nie chciałam nakręcić mojej koleżanki,aby się nie rozczarowała.Miałam takie wrażenie,że ona specjalnie zaszła z nim w ciąże aby zatrzymać go na zawsze przy sobie,ponieważ nie miała szczęścia do chłopaków
-Wiesz co zamiast się cieszyć moim szczęściem to ty szukasz problemu-zdenerwowała się Jowita
-Okej przepraszam skończmy ten temat-zakończyłam dyskusję
W między czasie przyszedł lekarz,powiedział,że jak wszystko będzie w porządku to mogę wyjść ze szpitala za 3 dni
-O to super-ucieszyła się Jowita
-Co???-zapytałam
-Pójdziesz ze mną na USG-uśmiechnęła się moja przyjaciółka

*3 dni poniżej*
Wszystko było dobrze,więc nie było sensu abym dalej leżała w szpitalu.
-Naprawdę to cud,że Pani tak szybko wyzdrowiała-powiedział lekarz
Ja tylko się uśmiechnęłam
-A Pan niech dba o żonę-dodał
-Dobrze-przytaknął Fabian
Drzyzga zaproponował mi wspólne mieszkanie oczywiście zgodziłam się.
-Musisz teraz dbać o żonę-zaśmiałam się z pomyłki lekarza
-Chyba o Ciebie a nie o żonę-Fabian nie był zdytnio zadowolony z tego co powiedziałam
Razem bardzo szczęśliwi pojechaliśmy do Rzeszowa.

---------
13 rozdział nudy bo nudny ale taki który musiał być 😃 Mam pomysł na dalszą część,więc będę kontynuowała bloga 😀 Następny rozdział za kilka dni
Pozdrawiam!!!
P.S Przepraszam za błędy

wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 12

Wróciłam do domu po 22:00
-Gdzie ty byłaś tyle czasu-zapytał Niko
-Miałam ważne sprawy do załatwienia-odpowiedziałam
-Fabian do mnie dzwonił-burknął Penchev
Zamurowało mnie,a co jeśli mu powiedział o pocałunku
-No i co?-rzekłam
-Powiedział,że Monika go rzuciła-mówił siakatrz,grzebiąc w telefonie
-Aha-szybko zakończylidśmy temat
Umyłam się i poszłam spać.

*Dwa dni później*
 Bułgaria grała mecz na MŚ,po spotkaniu,które nieoczekiwanie Bułgarzy przegrali podeszłam do Pencheva
-NIKO-szepnęłam
-Jezu co chcesz,cały czas mi trujesz głowę-warknął siatkarz
-Drzesz się na mnie jak byś przeze mnie przegrał mecz-podniosłam głos
-O Jezu ale się czepisz-powiedział zdenerwowany Niko
-Ja chciałam Cię tylko pocieszyć a ty zaraz na mnie naskakujesz-odparłam smutna
-Dobra...-mruknął pod nosem i poszedł w stronę samochodu a ja tuż za nim w połowie drogi Bułgar cofnął się.
-Przepraszam,wiem,że chciałaś dobrze-odparł Nikolay
-Okej rozumiem.Ale skoro ty już zakończyłeś udział w Mistrzostwach,to jedziemy do Łodzi,tam teraz gra Polska
-Serio musimy dzisaj?-znów zaczął się kłucić przyjmujący
-Tak dzisaj,ponieważ jutro grają-odparałam
-Pfff-wzdychał Niko
-Jak nie chcesz jechać to ja jadę sama-obraziłam się
Przez całą drogę jechaliśmy bez słowa,kiedy weszłam do domu spakowałam się i wyruszyłam do Łodzi niestety bez Nikolaya,od którego dostałam tylko sms
,,Dlaczego nie zostałaś,co jedziesz do Fabianka"-napisał
Zdenerwowałam się,Penchev był zazdrosny,ale nie chciał ze mną pojechać jego wybór.To była nasza pierwsza taka kłótnia właściwie o nic,ale trochę go rozumiałam,Niko nie grał dzisaj dobrze i na dodatek jego kraj nawet nie wyszedł z grupy na mistrzostwach.
Po pewnym czasie siatkarz zadzwonił do mnie
-Słucham-powiedziałam
-Gdzie jesteś?-spytał mój chłopak
-Według Ciebie w drodze do Fabiana-zaczęłam się droczyć
-Serio się pytałm-powiedział Niko
-Już prawie w Łodzi-odpowiedziałam
-Aha-rozłączył się Bułgar
Spodziewałam się,że zaraz przyjedzie do Łodzi,a że nie potrafiłam się na niego gniewać uśmiechnęłam się sama do siebie.
Czekałam do późnego wieczoru na Pencheva,ten jednak nie przyjechał.Zrobiło mi się przykro.
Na następny dzień Polska grała z Rosją.Oczywiście wygraliśmy,po meczu podeszłam do Fabiana rozmawialiśmy,dużo się śmialiśmy,jednym słowem było jak kiedyś.Nagle do Drzyzgi pobiegł Niko
-Nie ładnie tak pokrywać cudze dziewczyny,było sobie pilnować swojej Moniki-powiedział zazdrosny Nikolay
-Stary o co Ci chodzi!?,przecież my tylko rozmawiamy-odparł zdziwiony rozgrywający
-Taaaak?-powiedział pytając Penchev
-Dobra,wiesz co Marcelina pogadamy kiedy indziej,bo dzisaj coś masz chłopaka nie w sosie-zaśmiał się Drzyzga i odszedł
-Co to było?-zapytałam zdenerwowana
-Mówiłaś,że nie jedziesz do Fabiana a tu co?-droczył się cały czas Bułgar
-My tylko rozmawialiśmy,co teraz jesteś tak zazdrosny,że nawet nie mogę rozmawiać z innymi chłopakami? To może odrazu zamknij mnie w domu i zakarz wychodzić-zaczęłam głośniej mówić
-Mów ciszej,bo ludzie się na nas patrzą-uciszał mnie siakatrz

Nic nie odpowiedziałam i pojechałam do hotelu,koło hali,bo tam wynajęłam pokój.Po przyjściu do lokalu,położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się co dzieję się z moim związkiem z Nikolayem,coraz bardziej się od siebie oddallaliśmy.Jeden przegrany mecz Bułgarii i zespół się nasz nasz bardzo udany związek.Późnym wieczorem dostałam smsa od Moniki ,,pomóż mi błagam Cie"-napisała żona Fabiana
Nie mogłam jej pomóc,albo inaczej,po prostu nie chciałam.Zbliżała się 5 nad ranem,ktoś obudził mnie głośnym pukaniem do drzwi.Poszłam otworzyć
-Kocham Cię Marcelina i nie mogę już dłużej ukrywać swoich uczuć do Ciebie -powiedział Fabian
-Co ty tu...-nie zdążyłam dokończyć...zaczęliśmy się całować

Około godziny 9:00 obudziłam się w ramionach Drzyzgi
-Dlaczego przyszłedłeś do mnie tak wcześnie?-zapytałam rozgrywającego
-Bo nie mogłem wytrzymać,nie mogłem spać,musiałem do Ciebie przyjechać-tłumaczył siatkarz
Wstałam ubrałam się i stanęłam koło okna.Przypomniałam sobie o Penchevie,jakie świństwo mu zrobiłam,miałam straszne wyrzuty sumienia
Fabian wyszedł z łazienki,objął mnie w pasie,a ja obruciłam się w jego stronę
-Wiesz co,to chyba nie powinno się zdarzyć,ty już nie jesteś z Moniką ale ja nadal spotykam się z Penchevem-spojrzałam Drzyzge w oczy
-Żałujesz?-zapytał poważnym tonem rozgrywający
-Chyba...-zastąpiłam
-Coś Ci powiem...Nigdy nie żałuj,tego co i tak musiało się kiedyś zdarzyć-odparł Fabian,a ja utonęłam w jego objęciach.
Chwila ciszy...
-My jesteśmy dla siebie stworzeni,zerwi z Niko i wtedy będziemy mogli być razem,będzie tak jak kiedyś-powiedział Fabian
Ja tylko się uśmiechnęłam i poważnie zastanawiałam się nad tą decyzją.
Nasi siatkarze mieli dzisaj dzień wolny.Z Fabianem wogóle nie wychodziliśmy z hotelu.Ciężko nam było się potem rozstać,poczułam się jak kilka lat temu.W następny dzień postanowiłam spotkać się z Penchevem i zakończyć nasz związek,pojechałam do lokalu w którym przebywał,widziałam po nim,że miał niezłego kaca
-Przyszłaś mnie przeprosić?-spytał przyjmujący
-Nie wręcz przeciwnie-zaprzeczyłam
-Co??zrywasz ze mną??-wściekł się przyjmujący
-Przepraszam-rzekłam
Penchev podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek,przestraszyłam się i odsunęłam.Tyle pamiętam z tamtęgo dnia.

*Z perspektywy Drzyzgi*
Dzwoniłem kika razy do Marceliny,jednak nie odbierała,zacząłem się martwić.Wiedziałem,że miała jechać do Nikolaya,żeby z nim zerwać.Pomyślałem,że on mógł jej coś zrobić,ale potem jednak starałem się tak nie myśleć w końcu Niko to mój kolega z zespołu i wiedziałem,że nigdy by nie uderzył dziewczyny.Poszedłem na trening,na którym nie mogłem się skupić,całe szczęście,mecz graliśmy dopiero za 2dni.Po treningu zajrzałem do telefonu,a tam miłem kilka nieodebranych połączeń od Marceliny,kiedy oddzwoniłem odezwał się nieznajomy mi głos
-Dzień Dobry-powiedziała jakaś kobieta
-Przepraszam kto mówi?-spytałem od razu
-Jestem pielęgniarką ze szpitala na Leśnej-odpowiedziała nieznajoma
-Ze szpitala?Coś się stało Marceli?-zdenerwowałem się
-Miała wypadek-oznajmiła salowa
Wypadek...Pomyślałem,zabiję tego Pencheva
Bez wahania wsiadłem w samochód i jak szalony jechałam przez Łódzkie ulice.Po kilku minutach byłem już w szpitalu,gdzie natknąłem się na bułgarskiego siakatrza
-Coś ty jej zrobił?-złapałem Nikolaya za koszulkę i przyciągnąłem do ściany
Penchev szybko mnie odepchnął
-Ja jej nic nie zrobiłem,przysięgam,ona się sama poślizgnęła na schodach i spadła-tłumaczył się przyjmujący
-Jeżeli ona z tego nie wyjedzie,to ja ci tego nie daruje-zagroziłem Nikolayaowi i poszedłem do lekarza,który powiedział mi,że stan Marceliny jest ciężki,ale stabilny.Marcela była w śpiączce farmakologicznej po operacji.Ja jej rodzina,przyjaciółka,wszyscy czekaliśmy aż się wybudzi.Pencheva przesłuchiwała policja,musiał mieć dobre wytłumaczenie,ponieważ nie zabrali go na komisariat.Po ciężkim dniu wróciłem do hotelu,chłopaki od razu zauważyli,że coś jest nie tak.Opowiedziałem im całą historię,moi koledzy bardzo mi współczuli i obiecywali wsparcie.Bardzo ceniłem ich za to,że nie byłi obojętni na nieszczęście innych ludzi.

-----------
12 za mną 😄 Postanowiłam coś zmienić więc dodałam gify 😜 Dajcie znać jak się podoba.Kończymy tą historię czy nie? Następny rozdział i być może ostatni,ale to zależy od was w weekend 😊.
Pozdrawiam!!!
P.S Przepraszam za błędy

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 11

Minęło kilka dni okazało się,że nie mogę mieć HIV,ułożyło mi ale jednocześnie bardzo żałowałam,że powiedziałam o tym Penchevowi,mogłam poczekać na ostateczną decyzję,a tak to go straciłam.Cały czas czekałam,myślałam,że to on zrobi ten pierwszy krok,ale wiedziałam też,że może to się nie zdarzyć i znowu stracę kogoś kogo kocham.Nie mogłam dłużej czekać,biłam się z myślami,postanowiłam pojechać na mecz Bułgarii na MŚ,może Niko mnie zobaczy i wreszcie porozmawiamy.Jak postanowiłam tak zrobiłam,jednak potem bardzo żałowałam tej decyzji .Po meczu w ramiona Pencheva rzuciła się jakaś dziewczyna dla mnie było już jasne że Niko znalazł sobie już inną dziewczynę,a ja jak głupia miałam nadzieję,że on traktuje nasz związek poważnie,jednak się pomyliłam.Kidy wróciłam do domu,położyłam się spać.Rano obudził mnie telefon,dostałam smsa od Nikolaya z prośbą o spotkanie.Zgodziłam się,poszłam na umówioną godzinę do domu siatkarza.Drzwi otworzyła mi żona Fabiana
-Moniak co ty tu robisz?-zapytałam bardzo zdziwiona
-To nie jest teraz ważne chodź-oznajmiła
Weszłam do środka,czułam,że zaraz coś się wydarzy.Monia wyszła z mieszkania siatkarza.W powietrzu unosił się bardzo ładny zapach potraw.Weszłam dalej i w salonie zobaczyłam bardzo ładnie przystrojony pokój,milion świec i Penchev,który był ubrany w garnitur i siedział z głową podpartą o stolik.
-Niko-powiedziałm cicho
-O Marcelia zerwał się z krzesła siatkarz
-Co to ma być?-spytałam zaniepokojona
Niko klęknął na kolanach
-Kocham Cię Marcelina i proszę nie gniewaj się już na mnie,to co ja mówiłem wtedy to była nieprawda,powiedziałem to w nerwach,wybacz mi bo ja sobie tego nigdy nie wybacze-błagał bułgar
Przez chwilę zapadła cisza
-No powiedz coś-krzyknął Niko
-Ja ja nie wiem co powiedzieć,nie spodziewałam się-zaczęłam się jąkać
Niko wstał i zaczął mnie całować,a na mojej twarzy znów zawitał uśmiech.I znowu wszystko było jak dawniej.
Usiedliśmy do stołu
-Już się bałam,że będziesz mi się oświadczał-zażartowałam
-Nie chciała byś?-zapytał Niko
-Może kiedyś,ale napweno nie teraz-odpowiedziałam
Spędziliśmy razem fantastyczny wieczór.Następnego dnia odbyliśmy bardzo szczerą rozmowę,powiedziałam mu,że nie mogę mieć HIV,że kiedyś byłam z Fabianem itd.On za to przyznał się,że na początku naszej znajomości nie traktował tego poważnie,ale potem się we mnie zakochał,okazało się również,że ta dziewczyna co się kilka dni temu się na niego rzuciła to jego kuzynka.Kiedy leżeliśmy razem w łóżku,do Pencheva przyszedł sms,po którym zerwał się i powiedział,że musi gdzieś szybko wyjść.Zdziwiłam się,ale miałam nadzieję,że jakoś mi to potem wytłumaczy.Około godziny 18:00 Niko wrócił załamany do domu
-Co się stało?-zapytałam
Siatkarz nic nie odpowiadał
-Ej no powiesz mi,przecież wiedzę,że coś jest nie tak-krzyknęłam
-Ja zostanę ojcem-wyjąkał Bułgar
-Co ale z kim ty masz dziecko?-spytałam
-Z tą Olgą-odparł
-O ja,ale,to pewne?Może ona specjalnie kłamie abyś do niej wrócił-szukałam jakiegoś sensownego wytłumaczenia
-Pokazywała mi test i był pozytywny-oznajmił siatkarz
-Pozytywny test to jeszcze nie dowód,taki można kupić na internecie,nie wiem może idź z nią do lekarza i niech przy tobie zrobi prześwietlenie-radziłam
-Mogę tak zrobić,ale się porobiło najpierw ta twoja choroba,której na szczęście nie masz a teraz ciąża-powiedział przymujący
-Nie martw się wszystko będzie dobrze,ja Cię nie zostawię,nawet jak się okaże,że zostaniesz ojcem-pocieszałam Nikolaya.Następnego dnia po południu postanowiłam pojechać do Olgi i upewnić się czy rzeczywiście będzie miałam dziecko z moim chłopakiem.Keidy podjechałam pod jej dom byłam świadkiem bardzo dziwnej rozmowy.
-I jak Ci poszło?-spytał jakiś mężczyzna
-Spoko łyknął wszystko,ale wiesz co trochę mi się go żal zrobiło,jak byś widział jego minę,kiedy dowiedział się,że zostanie ojcem.Teraz,to go napewno ta jego nowa laska zostawi-zgrywała się była dziewczyna Nikolaya
Tyle usłyszałam,bo potem Olga i chłopak który jej towarzyszył oddalili się.Ucieszyłam się,że Niko nie będzie ojciec,ale jednocześnie zastanawiałam co chciała ta dziewczyna od Pencheva.W drodze do domu dostałam telefon od Fabiana,jeszcze tego mi brakowało-pomyślałam.Powiedział,że muszę do niego przyjechać,po kilku minutach byłam u niego pod domem,przy drzwiach stała Monika z walizkami.
-Co się stało?-spytałam zapłakaną Monikę
-Fabian dowiedział się,że go zdradzam-oznajmiła Monia
-O ja-zdziwiłam się
-A najgorsze jest to,że nie mogę być w ciąży z Drzyzgą bo to 10 tydzień a w tym czasie Fabian był w Niemczech i właśnie tak się o tym dowiedział-rzekła żona siatkarza
-Tak mi przykro-zasmuciłam się
-Muszę iść taksówka przyjechała-powiedziała załamana dziewczyna
Ja zadzwoniłam do drzwi
-Dobrze,że jesteś,czy ty wiedziałaś o tym,że Monika mnie zradza?-zapytał zdenerwowny siatkarz
-Tak-opuściłam głowę
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?-spytał rozgrywający
-Nie chciałam Ci rozwalać życia-odpowiedziałam
Fabian zbliżył się do mnie
-Ja Cię nadal kocham-szepnął mi na ucha
Po chwili zaczął mnie całować,w jednej chwili nasze uczucia odżyły.
-Fabian przestań-krzyknąłam
-No co?-burknął
-Przepram Cię,ale ja jestem z Penchevem i kocham go,więc proszę nie psuj tego-prosiłam Drzyzgę
-Co ja poradzę,że nadal coś do Ciebie czuje-oznajmił rozgrywający
-Nie wiem ale ja Cię proszę o to byś nie rozwalał mi życia,kiedy ja sobie je od nowa ułożyłam-powiedziałam i wyszłam

*Z perspektywy Drzyzgi*
Pojechałem z Moniką do lekarza na USG,kiedy doktor powiedział,że to 10 tydzień,szybko sobie obliczyłem.Nie mogę być ojcem tego dziecka.Zamurowało mnie,oznaczało to,że Monika mnie zdrada.W domu spytałem Monikę wprost czy kogoś ma.Ona zareagowała na to dziwnie i zapytała czy to Marcelina mi powiedziała,odpowiedziałem,że nie a Monia wtedy spóściła głowę.Nie wyobrażałem sobie dalszego życia z Moniką,dlatego kazałem się jej wyprowadzić.Musiałem z kimś porozmawiać dlatego zadzwoniłem do Marceliny,ucieszyłem się,kiedy powiedziała,że przejdzie.Za każdym razem kiedy ją wiedzę,wydaję mi się,że wszystkie moje problemym odchodzą.Cały czas coś do niej czuję.Przed ślubem długo zastanawiałem się czy wyjść za Monikę,kocham ją ale miałem pewnie wątpliwości,teraz kiedy wiem już,że ona mnie zgadzała,czuję,że źle zrobiłem ukrywają swoje uczucia do Marceliny.Wiedziałem,że ona kocha Pencheva a Niko ją,dlatego postanowiłem dać sobie spokój i nie psuć im życia.

------------
11 rozdział krótszy niż zwykle,ale muszę się coś dowiedzieć od was 😄 Wolicie aby Marcelina była z Fabianem czy z Nikolayem,bo mam dwie pomysły na dalszą część i nie wiem który wybrać 😊 Więc czekam na opinie
Pozdrawiam!!!
P.S Przepraszam za błędy

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 10

Po powrocie do Polski umówiłam się z Jowitą w naszej ulubionej kawiarence jednak moja przyjaciółka nie była sama przeprowadziła ze sobą chłopaka
-Hej poznaj to jest Olek-poznaliśmy się
-Miło mi,Marcelina-odpowiedziałam
-To jest moja najlepsza przyjaciółka-dodała Jowita
Olek uśmiechnął się.Widziałam,że Jowita była bardzo szczęśliwa,jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej uśmiechniętej.
Następnego dnia pojechałam do Warszawy,gdzie miałam zorganizować casting to mojej grupy tanecznej,ku mojemu zdziwieniu zgłosiło się bardzo dużo dziewczyn.Wybrałam 15 z nich i umówiliśmy się na pierwszy trening,który miał odbyć się w Gdańsku,bo tam Polska grała pierszy mecz.Byłam bardzo podekscytowana i zaczęłam wymyślać pierszy układ. Z dziewczynami bardzo dobrze się dogadywałam.W tej samej sali co my zaraz zaczynali trening siatkarze.
Dostałam smsa od Pencheva ,,Kocham i tęsknię",do tego serce narysowane na pisaku,romarzyłam się
-Jak chodzisz?-usłyszałam
-Przepraszam-jaknęłam
-Mogła mi pani skręcić kostkę-obróciłam się i zobaczyłam Kubiaka
-Ale raczej nic się,nie stało,więc jeszcze raz przepraszam-odparłam
-W sumie to co ty tu wogóle robisz? Jesteśmy tu od tygodnia a ja Cię pierwszy raz widzę -zapytał Kubi
-A no bo ja tu jestem od wczoraj i będę prowadziła grupę taneczną-odpowiedziałam
-Aha-rzekł siatkarz
-Sorry ale spieszę się-pożegnałam przyjmującego
-Okej mam nadzieję,że jeszcze się spotkamy-usłyszałam z daleka
A ja mam nadzieję,że nie pomyślałam sobie,bo wiedziałam,że Michał jest typem podrywacza a ja miałam już chłopaka i nie miałam ochoty na jakieś miłosne historie.
Następnego dnia po trenigu,zaczęło kręcić mi się w głowie i właściwie tyle pamiętam,potem obudziłam się w szpitalu a koło mnie stał Kubiak.
-Co ty robisz?-zapytałam
-Przyjechałem do szpitala z tobą bo mi kazali-zgrywał się Misiek
-Aha to możesz sobie już iść-powiedziałam
-Żartuje przecież,jetem tu bo straciłaś przytomność,znalazłem Cię,zadzwoniłem po karetkę i przyjechałem zobaczyć jak się czujesz-wytłumaczył siatkarz
-Okej a możesz mi podać telefon?Muszę zadzwonić do przyjaciółki-zapytałam
-Jeżeli chodzi o tą Jowitę to zadzwoniłem i już jedzie a ty jak masz wogóle na imię?-spytał Kubi
-Marcelia-rzekłam
Do Michała przyszedł sms,po przeczytaniu go Kubi powiedział,że musi już iść,bo trener na niego czeka.
Przy wyjściu natknął się na Jowitę.
-Część kochana-powiedziała moja koleżanka
-Cześć bardzo Ci dziękuję,że przyjechałaś-odparłam
-Nie ma za co w końcu jestem twoja przyjaciółką,a powiedz mi co robił u Ciebie Kubiak?-zapytała moja BFF
-On mnie znalazł nieprzytomną i zadzwonił po karetkę-powiedziałam
Po 2 dnich wyszłam ze szpitala z wynikami jednak nie otworzyłam ich bo spieszyłam się na trening.Kiedy przyjechałam na hali były już dziewczyny ale z inną trenerką oznaczało to,że zostałam zwolniona.Było mi przykro usiadłam na korytarzu
-Marcela? Co ty tutaj robisz-zobaczył mnie Fabian
-O cześć,miałam prowadzić grupę taneczną ale właśnie mnie zwolnili-rzekłam smutna
-Przykro mi,ale jak już ty jesteś to może pójdziemy na kawę-zaproponował rozgrywający
-Nie mam ochoty,może kiedy indziej,muszę wracać do Rzeszowa,ale przyjadę na mecz to napewno się spotkamy-pożegnaliśmy się
Wieczorem wróciłam do Rzeszowa i położyłam się spać z tego wszystkiego zapomniałam zobaczyć moje wyniki a lekarz mówił,że to ważne.Kiedy wstałam od razu postanowiłam otworzyć kopertę z diagnozą.Gdy zobaczyłam wyniki,przeraziłam się okazało się,że mogę mieć wirusa HIV.Nie wiedziałam co mam robić,jedyne co przyszło mi do głowy to zadzwonić do Jowity,ta jednak była z Olkiem i nie mogła przyjechać.Zostałam całkiem sama,zastanawiam się jak ja mam o tym powiedzieć Penchevovi i Mikołajowi.Fabianowi raczej nie powinnam mówić bo on miał robione badania krwi,więc jak by się ode mnie zaraził to by mi powiedział.Najbardziej bałam się reakcji Nikolaya.
*Kilka tygodni późnej*
Za kilka dni rozpoczynały się mistrzostwa świata w Poslce.Cieszyłam się,bo Niko był w Polsce.Miałam robione testy na wirusa HIV był on negatywny,ale następny był pozytywy nie wiedziałam co mam o tym myśleć czy jestem zarażona czy nie,w między czasie dowiedziałam się,że mogłam zarazić od Mikołaja,który także niedawno dowiedział się o tym że może mieć wirusa.Przede mną jeszcze najtrudniejsze,czyli rozmowa z Penchevem poprosiłam go aby do mnie przyjechał.Niko był u mnie po kilku minutach
-Część kochanie,ale się za tobą stęskniłem-rzucił się na mnie Bułgar
-Ja za tobą też,ale najpierw musimy pogadać-oznajmiłam
-Coś się stało?-spowarzniał siatkarz
-Tak...-zawachałam się
-Poznałaś kogoś?-zapytał Niko
-Nie nie,dobra nie ma co przedłużać ja mogę mieć wirusa HIV i jest też duże prawdopodobieństwo,że mogłeś się ode mnie zarazić-wydusiłam te słowa z siebie
-Co?? Kur*a dlaczego tego mi wcześniej nie powiedziałaś-zdenerwował się Niko
-Ja się dowiedziałam kilka tygodni temu-powiedziałam zapłakana
-Ja nie moge gdybym wiedział,to bym się z tobą w życiu nie spotykał
-WYJDŹ,WYNOŚ SIĘ Z TEGO MIESZKANIA MYŚLISZ TYLKO O SOBIE,NIE POMYŚLISZ JAK JA SIĘ CZUJĘ!!!-Krzyknęłam zdenerwowana
Jak on mógł tak powiedzieć,pomyślałam przecież mówił,że mnie kocha.

*Z perspektywy Pencheva*
Kocham Marcelinę i bardzo żałuję tego co powiedziałem,wiem,że Marceli zrobiło się przykro i ciężko będzie mi to wytłumaczyć,może jak dam jej trochę czasu przemyśli to i zrozumie,że powiedziałem to w nerwach pomyślałem.Jednak były marne szanse.Ja z tego wszystkiego zapomniałem,że miałem już robione testy i nie mogę być zarażony.

*Z perspektywy Marceliny*
W jednej chwili moje zaufanie do Pencheva wygasło,zostałam z całym problemem sama z moim probelem,chociaż nawet nie wiedziałam czy rzeczywiście jestem chora.Dostałam kilka smsów od Nikolaya,że przeprasza i że żałuję,ale ja nie zamierzałam mu wybaczyć,dlaczego on miał być ze mną tylko jakbyłam zdowa a jak okazało się,że mogę być zarażona to się ode mnie odwrócił jakby mnie kochał to by ze mną został,przynajmniej tak myślał ale w pewnym sensie go rozumiałam.Następnego dnia ktoś zadzwonił do drzwi,kiedy otrzymałam w drzwiach stała Monika.
-Hej coś się stało-zapytała żona Fabiana,kiedy zobaczyła mnie zapłakaną
-Tak Niko mnie zostawił bo dowiedział się,że mogę HIV-zaczęłam mówić,potrzebowałam się komuś wygadać.Moniak zjawiła się w samą porę.
-A ja właśnie przyjechałam di Ciebie,bo Niko jest u Fabiana i usłyszałam jego rozmowę i pomysłam,że potrzebujesz wsparcia-odparła Monika
-Dziękuję Ci,że przyszłaś-podziękowałam i zaprosiłam ją do środka
Rozmawiałyśmy długo,Monia powiedziała mi,że Penchev przyszedł do nich załamany i że żałuję.Postanowiłam,że mu wybaczę,bo nie chciałam być teraz sama jednak czekałam aż to on zrobi pierszy krok.
--------------
10 rozdział 😄 Mam nadzieję,że się podobał.Musiałam cofnąć się w czasie aby jakoś to skleić.Coś tam wymyśliłam 😝.Następny rozdział za kilka dni
Pozdrawiam
P.S Przepraszam za błędy