*Z perspektywy Drzyzgi*
Dzisiaj graliśmy mecz z Niemcami o wejście do finału.Umiałem rozróżnić życie prywatne od zawodowego,więc kiedy graliśmy mecz zapomniałem o tym co dzieję się poza halą.Spotkanie wygraliśmy 3:1.Finał graliśmy jutro.Niestety nie mogłem jechać do Marceliny dzwoniłem do jej przyjaciółki,która powiedziała,że jej stan się nie zmienił.Szybko poszedłem spać aby,przygotować głowę na jutrzejszy finał.Jednak nie mogłem zasnąć.Przed meczem dostałem telefon od Jowity,przyjaciółki Marceliny
-Coś się stało-zapytałem
-Marcelia...ona ma operacje,jej stan się nagle pogorszył i lekarze walczą o jej życie-powiedziała zapłakana dzieczyna
Musiałem się rozłączyć,bo trener nas zawołał,zaczęliśmy finał.Pierszego seta przegraliśmy,ale potem coś się odblokowało i wygraliśmy trzy kolejce partię z rzędu.Zdobyliśmy Mistrzostwo Świata.
Cieszyłem się razme z chłopakami,ale z tyłu głowy myślałam czy Marcela żyje.
Po wszytkich uroczystościach zeszliśmy do szatni.Pierwsze co zrobiłem to wyjąłem telefon.Miałem 10 nieodebranych telefonów od Jowity i jedną wiadomość,której bałem się przeczytać,ponieważ miałem najgorsze przeczucia.
-Coś się stało Fabian,coś z tą yyyy Marceliną? -zapytał Kubiak
-Jeszcze nie wiem-spuściłem głowę
-Mogę Ci jakoś pomóc?-rzekł Michał
-Możesz przeczytać tą wiadomość,bo ja się boję-poprosiłem przyjmującego
Kubi wziął telefon do ręki i sprawdził smsa
-Wszystko w porządku,możesz być spokojny i gratuluje MŚ-przeczytał Kubiak
-Uffffff-odetchnąłem z ulgą
-Wiedziałem,że wszystko będzie dobrze-poklepał mnie po ramieniu Michał
Uśmiech wrócił na moją twarz,szybko się spakowałem
-Sorry chłopaki,ale dalej bawicie się beze mnie,muszę jechać do Łodzi,do Marceliny-powiedziałem
-Okej rozumiemy-odpowiedział Winiar
-Widzimy się za dwa dni na końcowej prezentacji-pożegnałem się i pojechałem do Łodzi
Wyjechałem bardzo późno i na miejscu byłem dopiero nad ranem.Położyłem się na chwilę,a potem pojechałem do szpitala.
Kiedy byłem na miejscu,zobaczyłem,że koło łóżka Marceli siedzi Nikolay
-Co ty tu robisz?-warknąłem na bułgarskiego siatkarza
-Spokojnie stary,z tego co wiem to ja jestem jej chłopakiem-odparł przyjmujący
-Chyba nie jesteś bo Marcela z tobą zerwała-kłuciłem się
Penchev zaśmiał się wymowie
-Wyjdziesz stąd czy mam Ci pomóc?-spytałem
-Nie spinaj się tak-droczył się ze mną siatkarz
Chwilę późnej do sali gdzie leżała Marcela weszła jej mama
-Wynoś się stąd,prawie zabiłeś moją córkę-wykrzyczała kobieta
Niko wyszedł bez słowa,widać było po nim,że się przejęł.Zacząłem wątpić w jego winę.
-Dobrze Fabianku,że jesteś-powiedziała mama Marceliny
-Co się stało,że Pani taka zapłakana?-zapytałam
-Nic nie wiesz Marcele chcą odpiąc od respiratora jak nie wybudzi się w najbliższych dniach-oznajmiła
-Że co?-załamałem się,usiadłem koło Marceliny na łużku i złapałem ją za rękę.
-Obudź się słyszysz?Kocham Cię nie możesz mnie teraz zostawić-zacząłem płakać
Przesiedziałem u niej cały dzień,jej stan nic się nie polepszył,a lekarze dawali marne szanse na wybudzenie.
-Nie macie prawa odpiąć jej od respiratora,a jeżeli to zrobicie to gorzko tego pożałujecie-zagroziłem lekarzą
Wróciłem do Marceliny
-Nigdy nie pozwolę Ci odejść-powiedziałem i złapałem ją za rękę.Nagle przy łóżku mojej dziewczyny zacząło wszystko piszczeć,szybko pobiegłem po lekarza,który przeprowadził resuscytacje i dołączył od prawie wszystkich urządzeń.
-Można to uznać za cud,ona żyje a mało tego zaczęła sama oddychać-powiedział z uśmiechem na twarzy lekarz
-Dziękuję bardzo-rzekłam wzruszony
-Może pan mi wierzyć lub nie ale ja uważam,że ona się wzbudziła dla Pana-odpadł doktor i odszedł
Minęło kilka dni z Marceliną było coraz lepiej.
-Pamiętasz co się stało?-zapytałem
-Tak.Spadłam ze schodów-oznajmiła Marcela
-Napewno? A nikt Cię nie popchął?-chciałem się upewnić
-Nie-odpowiedziała
*Z perspektywy Marceliny*
Kiedy wybudziłam się,wszystko pamiętałam.Dokładnie wiedziałam,jak doszło do wypadku.Nikolay nie był niczemu winny.
Około godziny 17:00 do szpitala przyszedł Penchev
-Cześć-powiedział
-Hej usiądź proszę-odpowiedziałam
-Pamiętasz jak doszło do wypadku?-zapytał
-Pamiętam i wszystko powiem policji, nie martw się o nic nie będziesz oskarżony-oznajmiłam
-Spoko,dobrze się czujesz?-zapytał Bułgar
-Tak nawet bardzo dobrze.Niko chciałam Cię przeprosić-rzekłam
-Przeprosić za co?-Cały czas pytał Penchev
-No wiesz przecież zdradziłam Cię i właściwie,to że tu jestem to tylko moja wina-tłumaczyłam
Siatkarz złapał mnie za rękę.Chwilę potem Niko dostał telefon i wyszedł z sali
-No cześć kochanie...-tylko tyle usłyszałam
,,Już się przyjmujący pocieszył,szybko"-pomyślałam,ale ja miałam Fabiana,którego zawsze kochałam i będę kochać.
Potem przyszła policja,długo mnie przesłuchiwali.Wykończona poszłam spać,słyszałam że jescze przyszedł Fabian,ale nie budziłam się.Poczułam tylko jego pocałunek w czoło.
Następnego dnia odwiedziła mnie Jowita
-Heeeej-objęła mnie moja przyjaciółka
-Aż tak się stęskniłaś?-zażartowałam
-Daj spokój wiesz jak się martwiłam-odparła Jowita
-Mhm-mruknąłam
-Dobra dobra ale ja Ci muszę o czymś powiedzieć,jestem w ciąży-oznajmiła Jowitka
-Cooo? Z kim? Z tym Olkiem?-zapytałam
-No tak co w tym dziwnego?-skrzywiła się moją koleżanka
-Znasz go kilka miesięcy i od razu będziesz miała z nim dziecko czy ty się dobrze czujesz?-byłam bardzo zdziwiona tą informacją
-Czepiasz się a teraz przynajmniej wiem,że Olek mnie nie zostawi-cieszyła się Jowita
-A czy on o tym wie?-spytałam
-Jeszcze nie-odpowiedziała moja BFF
-No to tylko się nie zdziw-nie chciałam nakręcić mojej koleżanki,aby się nie rozczarowała.Miałam takie wrażenie,że ona specjalnie zaszła z nim w ciąże aby zatrzymać go na zawsze przy sobie,ponieważ nie miała szczęścia do chłopaków
-Wiesz co zamiast się cieszyć moim szczęściem to ty szukasz problemu-zdenerwowała się Jowita
-Okej przepraszam skończmy ten temat-zakończyłam dyskusję
W między czasie przyszedł lekarz,powiedział,że jak wszystko będzie w porządku to mogę wyjść ze szpitala za 3 dni
-O to super-ucieszyła się Jowita
-Co???-zapytałam
-Pójdziesz ze mną na USG-uśmiechnęła się moja przyjaciółka
*3 dni poniżej*
Wszystko było dobrze,więc nie było sensu abym dalej leżała w szpitalu.
-Naprawdę to cud,że Pani tak szybko wyzdrowiała-powiedział lekarz
Ja tylko się uśmiechnęłam
-A Pan niech dba o żonę-dodał
-Dobrze-przytaknął Fabian
Drzyzga zaproponował mi wspólne mieszkanie oczywiście zgodziłam się.
-Musisz teraz dbać o żonę-zaśmiałam się z pomyłki lekarza
-Chyba o Ciebie a nie o żonę-Fabian nie był zdytnio zadowolony z tego co powiedziałam
Razem bardzo szczęśliwi pojechaliśmy do Rzeszowa.
---------
13 rozdział nudy bo nudny ale taki który musiał być 😃 Mam pomysł na dalszą część,więc będę kontynuowała bloga 😀 Następny rozdział za kilka dni
Pozdrawiam!!!
P.S Przepraszam za błędy
Dziwczyna weź mnie nie strasz. Przecież jakby Marceli się coś stało to..... Rozdział genialny i dawaj szybko kolejny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ale się wystraszył am Masakra czekam z niecierpliwością na kolejny 😅😅😄😃😂
OdpowiedzUsuńMam ochotę cię no nie wiem co zrobić!!! Chciałaś zabić Marcele!!! Jak tak można!!! :D No ale żyje i tak ma zostać :D Żona Fabiana :D Będzie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
http://siatkowka--moje--zycie.blogspot.com/
http://volleyballallmylife.blogspot.com/